Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

sobota, 15 sierpnia 2015

List do anonima....

Szanowny anonimie,..wygląda na to, że widzisz tylko to co chcesz widzieć nie  starając się nawet  zauważyć szerszego spekturum... Otóż nie zgadzam się z Twoja retoryka i to nie dlatego, że ja to ja ale są  prawne ekspertyzy mówiące o tym, że w naszym przypadku  nie ma mowy o  kryterium badań klinicznych......

Bo przecież w ramach indywidualnej praktyki, każdy lekarz może wystawić 500 wniosków dziennie i wysłać do konsultanta…
Rodzą się pewne pytania....:

Poniżej  te pytania rozważa prawnik :

1)  czy my tu mamy w ogóle do czynienia z badaniami (eksperymentowaniem), czy już ze zwykłą praktyką? RACZEJ PRAKTYKA OFF-LABEL
Ja bym twardo stał na stanowisku, że to jest aktualna praktyka uznana już na całym świecie – marihuana ma właściwości lecznicze, stosuje się ją metodą samo-miarkowania, jest bezpieczna… a bedrocan oferuje to zgodnie z holenderskim prawem w postaci standaryzowanej.
Przecież cały świat (nie mówiąc już o Europie) stosuje medyczną marihuanę w swej naturalnej postaci. To że prawo w Polsce tego oficjalnie i wprost nie uznaje, nie oznacza, że na gruncie wiedzy medycznej nie jest to aktualna praktyka. Przepisy prawa to rzecz wtórna wobec wiedzy medycznej, a w Polsce panuje zwyczaj (dla mnie jako prawnika obrzydliwy) odwoływania się do obowiązujących przepisów jako sposób na wiążące rozwiązywanie kontrowersyjnych problemów.

2) co do prawnej możliwości, czy „dopuszczenia do obrotu” marihuany (bedrocan)
Art. 3 ust. 4 prawa farmaceutycznego:
Do obrotu dopuszczone są BEZ KONIECZNOŚCI uzyskania pozwolenia:
  1)   leki recepturowe;
(…)
Art. 2. (…)
12) lekiem recepturowym - jest produkt leczniczy sporządzony w aptece na podstawie recepty lekarskiej
Art. 4. 1. Do obrotu dopuszczone są bez konieczności uzyskania pozwolenia produkty lecznicze, sprowadzane z zagranicy, jeżeli ich zastosowanie jest niezbędne dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta, pod warunkiem że dany produkt leczniczy jest dopuszczony do obrotu w kraju, z którego jest sprowadzany, i posiada aktualne pozwolenie dopuszczenia do obrotu
Wg holenderskiego prawa każdy produkt bedrocanu to produkt odpowiadający naszemu „surowiec farmaceutyczny” przeznaczony do sporządzania leków recepturowych, dopuszczony do stosowania w sposób określony przez lekarza gdy inne leki już nie pomagają (albo są zbyt obciążające).
Zatem w pełni zgodne z polskim prawem jest zastosowanie bedrocanu jako leku recepturowego, tyle że sprowadzonego w trybie importu i „przepakowanego” w aptece na podstawie indywidualnej recepty…  Z punktu widzenia regulacji obrotu produktem – wszystko gra i ma oparcie w przepisach.
Natomiast z punktu widzenia regulacji stosowania – formalnie to nawet nie jest „off-label”, bo wymagałoby stosowania innego niż w "label" a "label" mówi tu wyraźnie:
- w sposób określony przez lekarza (surowiec do sporządzania leków recepturowych), gdy inne nie pomagają,
- „label” w istocie nie określa też żadnych konkretnych wskazań chorobowych – pozostawione jest to decyzji lekarza.
Z uwagi na zastosowanie preparatu dopuszczonego do obrotu w Holandii w takiej postaci, i to wyraźnie na indywidualną receptę lekarską – niezasadne a wręcz absurdalne jest wymaganie od lekarza, aby w Polsce traktował to jako eksperyment czy wręcz badanie kliniczne.
W Polsce wymogi prawne dotyczące obrotu próbuje się przedstawiać jako wymóg medyczny (czy też wymóg prawny dotyczący stosowania), co jest bzdurą – to by się dało rozpisać a gruncie logicznym jako błędna kwantyfikacja, ale już dajmy spokój… ;)

II. Badania nieinterwencyjne
Jeżeli chodzi natomiast o badawczy aspekt stosowania Bedrocanu akurat u pacjentów dr M. Bachańskiego, pomocny może być przepis:
Art. 37al. Przepisów niniejszego rozdziału nie stosuje się do nieinterwencyjnych badań, w których:
  1)   produkty lecznicze są stosowane w sposób określony w pozwoleniu na dopuszczenie do obrotu;
  2)   przydzielenie chorego do grupy, w której stosowana jest określona metoda leczenia, nie następuje na podstawie protokołu badania, ale zależy od aktualnej praktyki, a decyzja o podaniu leku jest jednoznacznie oddzielona od decyzji o włączeniu pacjenta do badania;
  3)   u pacjentów nie wykonuje się żadnych dodatkowych procedur diagnostycznych ani monitorowania, a do analizy zebranych danych stosuje się metody epidemiologiczne.

I po kolei analizując stan faktyczny na gruncie tego przepisu:
  1)   produkty lecznicze są stosowane w sposób określony w pozwoleniu na dopuszczenie do obrotu;
Jak wyżej napisałem – Bedrocan funkcjonuje w obrocie na zasadzie leku recepturowego, on jest w obrocie, a kwestia wskazań, dawkowania itp. pozostawiona jest lekarzowi.
2) przydzielenie chorego do grupy, w której stosowana jest określona metoda leczenia, nie następuje na podstawie protokołu badania, ale zależy od aktualnej praktyki, a decyzja o podaniu leku jest jednoznacznie oddzielona od decyzji o włączeniu pacjenta do badania;
- nie ma żadnego protokołu, stosujemy Bedrocan tam gdzie wydaje się to opłacalne i zasadne, zawsze stosujemy indywidualne dawki zgodne z przyjętą na całym świecie praktyką;
- przecież żaden z pacjentów nie przystępuje do leczenia żeby coś badać (skuteczność?), tylko żeby leczyć tym co zgodnie z praktyką może być skuteczne;
  3)   u pacjentów nie wykonuje się żadnych dodatkowych procedur diagnostycznych ani monitorowania, a do analizy zebranych danych stosuje się metody epidemiologiczne.

Jak napisałem wyżej:
Formalnie to nawet nie jest „off-label”, bo wymagałoby stosowania innego niż w "label" a "label" mówi wyraźnie - w sposób określony przez lekarza (surowiec do sporządzania leków recepturowych), gdy inne nie pomagają. Bez wskazań…


Zarzuca mi  anonim szanowny kampanię nienawiści wobec CZD...tymczasem ja za każdym razem podkreślam, że odpowiedzialne za aktualny stan są tylko dwie  osoby : prof. Kotulska Jóźwiak i dyr. Małgorzata Syczewka.  Biorąc pod uwagę, że  te osoby naraziły moje dziecko na kryzys to mam ku temu pełne  moralne prawo.  Jeśli  ktoś czuje się pokrzywdzony niech wystąpi  na drogę sądową ! Cała Instytucja   nie ponosi zbiorowej odpowiedzialności!  Proszę o obiektywizm w ocenach ...mi go może zabraknąć z uwagi na osobisty charakter sprawy  ale  komentatorom nie powinno!
Brakuje ci anonimie nie tylko obiektywizmu ale i rzetelności ponieważ je nie odmówiłam  przyjazdu do CZD ale odmówiłam przyjazdu w  warunkach atmosferycznych  groźnych dla zdrowia  chorego dziecka!
To znaczna różnica i zwykłe mijanie się z prawdą...  kto zatem sieje nienawiścią?

 w najlbiższych dniach  odbędziemy ta wizytę i o jej wyniku poinformuję szerokie gremium....

7 komentarzy:

  1. No proszę, czyli wszystko było w porządku! A te kreatury nadal na stanowiskach! Jak mogą patrzeć w lustro i spać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widać...niestety mogą.....:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Doroto, bardzo chciałem się odnieść do „ekspertyzy prawnej” ale jest ona w najwyższym stopniu mętna i niekonkluzywna. Ale do rzeczy.


    „1) czy my tu mamy w ogóle do czynienia z badaniami (eksperymentowaniem), czy już ze zwykłą praktyką? RACZEJ PRAKTYKA OFF-LABEL”

    Raczej, aha. Czyli tak czy nie?

    „Ja bym twardo stał na stanowisku, że to jest aktualna praktyka uznana już na całym świecie – marihuana ma właściwości lecznicze, stosuje się ją metodą samo-miarkowania, jest bezpieczna… a bedrocan oferuje to zgodnie z holenderskim prawem w postaci standaryzowanej”.

    Nie, nie jest uznana. A gdyby nawet była (co zresztą nie ma znaczenia) – to co jest uznane na świecie nie przekłada się na Polskę.

    „Obecnie w Polsce każde leczenie marihuaną ma status terapii eksperymentalnej i wymaga wystąpienia do komisji bioetycznej [między innymi – przyp. mój] o zgodę na prowadzenie takiego eksperymentu – wiceminister Radziewicz-Winnicki” (http://www.rynekaptek.pl/polityka-lekowa/ekperyment-bez-zgody-komisji-bioetycznej-ale-nikt-wczesniej-nie-zareagowal,9508.html).

    Co powinno roztrzygać sprawę.

    A dlaczego? Bo rzetelnych badań klinicznych (na ludziach, nie na komórkach w labie) jest bardzo mało, a ich wyniki nie są rewelacyjne.

    „Przecież cały świat (nie mówiąc już o Europie) stosuje medyczną marihuanę w swej naturalnej postaci. To że prawo w Polsce tego oficjalnie i wprost nie uznaje, nie oznacza, że na gruncie wiedzy medycznej nie jest to aktualna praktyka. Przepisy prawa to rzecz wtórna wobec wiedzy medycznej”.

    Hmm, jeśli prawnik mówi, że „przepisy prawa to rzecz wtórna”, to doradzałbym zmienić prawnika. Poza tym, nie chodzi o nieuznawanie przez prawo w Polsce, tylko o medyczne procedury postępowania z niesprawdzonym lekiem. Tak, niesprawdzonym, setki stron zwolenników marysi tudzież pani przekonania to nie dowody naukowe.

    Marysia jest uznanym i przebadanym lekiem tylko w pani wersji rzeczywistości.

    „A w Polsce panuje zwyczaj (dla mnie jako prawnika obrzydliwy) odwoływania się do obowiązujących przepisów jako sposób na wiążące rozwiązywanie kontrowersyjnych problemów”.

    Rany, skąd pani go wzięła? Kontrowersyjny zwyczaj działania na podstawie przepisów prawa? Wybaczy pani, ale czuję się zwolniony z dalszej analizy tego bełkotu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypominam: „obecnie w Polsce każde leczenie marihuaną ma status terapii eksperymentalnej i wymaga wystąpienia do komisji bioetycznej”.

    Czemu trudno się dziwić, bo wbrew pani przekonaniom preparaty marysi nie są ani dobrze przebadane ani zupełnie bezpieczne („CZD poinformowało o wystąpieniu działań niepożądanych u jednego z pacjentów. U chorego odnotowano 20-krotnie zwiększone stężenie w surowicy leku onkologicznego. Po podaniu marihuany doszło do zaburzeń metabolicznych i mogło dojść do działań toksycznych wynikających z podania marihuany” http://www.rynekaptek.pl/polityka-lekowa/ekperyment-bez-zgody-komisji-bioetycznej-ale-nikt-wczesniej-nie-zareagowal,9508_2.html). Porządnych badań klinicznych jest mało i nie napawają one entuzjazmem.

    Sprawę zabałaganili najpierw konsultanci, zatwierdzający wnioski dr Bachańskiego o import docelowy bez sprawdzenia, w jakich warunkach będzie on prowadził terapię, co powinni byli zrobić („Import docelowy a terapia eksperymentalna to dwie odrębne procedury. Choć rzeczywiście, w tej sytuacji, biorąc pod uwagę eksperymentalny charakter terapii, konsultant wydał pozytywną opinię w sprawie importu, nie doszukując się opinii komisji bioetycznej, której nie było. Konsultanci, którzy popisują wnioski, powinni wykazać się większą refleksją – stwierdził wiceminister Radziewicz-Winnicki” http://www.rynekaptek.pl/polityka-lekowa/ekperyment-bez-zgody-komisji-bioetycznej-ale-nikt-wczesniej-nie-zareagowal,9508_1.html).

    Potem dr Bachański z sobie tylko wiadomych powodów poszedł na spontan, czyli „leczył” dzieci nie protokołując porządnie dawek ani rezultatów („z uwagi na nieprawidłowo prowadzoną dokumentację przez dra. Bachańskiego, obecnie trwa ustalanie z rodzicami i opiekunami dzieci, którym podawano produkty, co to były za preparaty, w jakich dawkach i jaka była odpowiedź terapeutyczna” http://www.rynekaptek.pl/polityka-lekowa/ekperyment-bez-zgody-komisji-bioetycznej-ale-nikt-wczesniej-nie-zareagowal,9508_1.html), co jest z medycznego punktu widzenia makabrą. CZD potraktowało go bardzo łagodnie. Co przeszkodziło mu zorganizować normalne, porządne badania kliniczne, doprawdy nie wiem.
    Temat bynajmniej nie został porzucony, będą po prostu normalne badania:

    „Obecnie CZD rozpoczęło nabór do terapii eksperymentalnej leczenia padaczki lekoopornej u dzieci z użyciem produktów zawierających tetrahydrokannabinol (THC) i CBD.
    – Jeśli okaże się, że dziecko nie może być leczone Sativexem, a wcześniej stosowano u niego Bedrocan lub Bediol i uzyskano korzystną odpowiedź na leczenie, to nastąpi kontynuacja terapii w ramach przygotowywanego badania klinicznego. Według informacji CZD, wiadomo na razie, że to leczenie pomogło jednemu pacjentowi – dodał wiceminister”.

    Jak się domyślam, Maxowi.

    Innymi słowy, mamy zawiesić w powietrzu wszystkie procedury, prawo i zasady dobrej praktyki lekarskiej, albowiem terapia lekoopornej padaczki marysią ma (podobno) jeden sukces i Dorota Gudaniec tak chce? Słabo to widzę, mówiąc między nami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co mnie przeraża w tym kraju to tzw proceduralność-rozumiem ,że muszą być wyznaczniki ale jeśli umiera dziecko a jest lekarstwo które może mu pomóc to nie podaje się bo NIE!!!Pani Dorotko siły i wiary.Nikomu nie życzę źle ale gdyby ta śmietanka została dotknięta właśnie padaczką lekooporną to myślę że szybciej doczekamy się nowelizacji ustawy.

      Usuń
  5. „Zarzuca mi  anonim szanowny kampanię nienawiści wobec CZD...tymczasem ja za każdym razem podkreślam, że odpowiedzialne za aktualny stan są tylko dwie  osoby : prof. Kotulska Jóźwiak i dyr. Małgorzata Syczewka”.

    Oczywiście. A oto garść cytatów:

    „W okolicznościach w których jego firma  (IPCZD) zamiast wspiera tego wspaniałego lekarza wylewa mu wiadro świńskich pomyj głowę”.

    „Media na szczęście mają silę  przemawiania do najbardziej zakutych  łbów bo dzisiaj się okazało, że  Pomnik ( na myśli mam Instytut Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka ) jednak ma inne rozwiązania...”.

    „Nie spodziewałam się, że może nas spotkać ze strony IPCZD (Instytutu "Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka - red.) taki cios!”.

    „Jest szalenie pokorny, z ogromną godnością znosi pomówienia i zniesławienia ze strony Centrum Zdrowia Dziecka ”

    „To jeden z dowodów na całkowity brak kompetencji ze strony IPCDZ.”.

    Poza tym:

    „Brakuje ci anonimie nie tylko obiektywizmu ale i rzetelności ponieważ je nie odmówiłam  przyjazdu do CZD ale odmówiłam przyjazdu w  warunkach atmosferycznych  groźnych dla zdrowia  chorego dziecka”.

    Czegoś tu nie rozumiem – w końcu w pani domu panują takie same warunki atmosferyczne, co i na zewnątrz (skoro Max jest podobno meteopatą, dziwi brak klimatyzacji). Dostała pani propozycję transportu medycznego klimatyzowaną karetką, ja i inni czytelnicy przypomnieli pani nieśmiało o istnieniu samolotów. Do których i z których może przyjechać klimatyzowana karetka.

    Planuje pani jednak odwiedzić CZD – rozumiem, że temperatura znacząco spadła?

    „W najlbiższych dniach odbędziemy ta wizytę i o jej wyniku poinformuję szerokie gremium...”.

    Czekamy z niecierpliwością. Obstawiam krwawiące serce, lekarzy-ignorantów, bezduszne procedury, niezrozumienie cudowności medycznej marysi oraz jakieś medyczne marudzenie, jakby pani nie wiedziała lepiej. Czyli to, co było grane wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tako rzecze CZD: „W dn. 30.07. 2015 r. zostali Państwo poproszeni o przesłanie (w dowolnej formie) dzienniczka napadów. Przekazanie go w znaczny sposób pomogłoby lekarzowi w rozpoczęciu sprawdzania stanu zdrowia Pacjenta, biorąc pod uwagę olbrzymie braki w dokumentacji medycznej Państwa Dziecka prowadzonej przez lekarza medycyny Marka Bachańskiego. Do dzisiaj nie przekazali Państwo tej dokumentacji”.

    Nie przekazali państwo? Jeśli tak, to czemu?

    OdpowiedzUsuń