Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

czwartek, 19 marca 2015

Masełko :)

Ponieważ wiele osób pyta mnie o masełko  podaje poniżej procedurę jaka my stosujemy :)

Do małego garnuszka  wkładamy 100 gram masła klarowanego , 100 ml wody oraz odważoną porcję suszu Bediol czy Bedrocan... w naszym przypadku jest to 2,5 gr ale  to jest ilość wypracowana metodą prób i błędów...:)
 Tak przygotowany wkład stawiamy na minimalnym natężeniu ognia lub prądu ( my mamy płytę indukcyjną i nastawiamy na 2 )
gotuje się to pod przykryciem  3 godziny...
dobrze jest mieć  garnuszek ze szklaną pokrywką  aby widzieć czy  jest woda... jeśli nastawimy na za duży ( gaz, prąd ) to woda za szybko wyparuje i należy ją dolać do masełka...Woda jest potrzebna aby nie dopuścić do usmażenia czy przypalenia leku.

Po trzech godzinach należy po delikatnym ostudzeniu przecedzić tłuszczyk tak aby w osobnym pojemniku znalazła się tylko masa tłuszczowa wraz z wodą.
Pozostałe po tym procesie  farfocle  z MM świetnie się nadają do okładów na  trudne rany, do maseczek przeciwtrądzikowych, jako dodatek do kąpieli...  nic nie powinno się zmarnować.:) Efekty są REWELACYJNE!!!:)

Opcjonalnie zamiast masła klarowanego my używamy oleju kokosowego - jest smaczniejszy i pasuje jako dodatek do deserów - oczywiście Misiowych :)

Jak masełko czy  olej kokosowy stężeje to pod warstwa tłuszczu  cannabisowego jest woda... można ją dodawać  jako uzupełnienie porcji leku:)

Powodzenia w kuchni :)!

Nie wiem wszystkiego... ale jednak sporo wiem...

Ale się uczę i staram się w miarę moich skromnych możliwości przekazywać tą wiedzę dalej i nikomu jej nie odmawiam. Niestety wiem za mało i dlatego  wszyscy musimy dążyć do tego aby  uświadamiać naszych lekarzy. O ile jeszcze całkiem dobrze sobie radzę w zakresie padaczek o tyle z nowotworami nie mam nic wspólnego ( i oby tak pozostało ). radzę sobie z padaczcką Maxa...nie jestem expertem w innych przypadkach:)
Ale...  to co mnie  najbardziej inspiruje w terapii MM to bezpieczeństwo stosowania...  tak, tak, bezpieczeństwa... myślę, że nikt się nie odważy połknąć 10 aspiryn a MM zaszkodzić śmiertelnie nie jest w stanie...
Josh Stanley.... w trakcie  seminarium dla lekarzy  podał mam kilka statystyk dotyczących skali śmiertelności- zatem aby mieć 100 %  pewności na zgon to wystarczy:
morfina - 1 do 6
tramal - 1 do 10
paracetamol - 1 do 29 
marihuana medyczna - 1 do 10.000!!!!

Zatem..  tak, czuję się totalnie bezpiecznie podając Maxowi MM o niebo bezpieczniej niż podając jakikolwiek lek  farmakologiczny,

Moje doświadczenia są  ciągle zbierane...widzę zastosowanie MM ... Maxowi dajemy masełko z bediolu i z bedrocanu ale z fusami  leczymy trądzik młodzieńczy i to z rewelacyjnym skutkiem...
Doświadczenia zbieramy też na płaszczyźnie  dawkowania... bo nie nie ma nigdzie tak naprawdę jednoznacznych wyznaczników...  zatem wychodząc z założenia, że MM to adaptogen a każdy organizm ma inne potrzeby to oznacza, że należy dostosować , sprawdzać,  eksperymentować... i tak robimy i skutki pozytywne widzimy...

No to tyle na dzisiaj...