Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowania czas….

Chociaż dzisiaj mi smutno, bo poranek przywitał nas napadem toniczno - klonicznym to i tak rok uważam za udany.

Minęło 15 miesięcy leczenia Maxia medyczną marihuaną…. 15 miesięcy prób, obserwacji, wzlotów i drobnych upadków. 15 miesięcy nadziei, radości, zmian …
Wiele się w tym czasie zmieniło :)
W lutym płakałam z radości jak Maxio pierwszy raz w życiu siedząc w podporze utrzymał się w tej pozycji kilka sekund :) W 2 dzień Wielkiej Nocy trafiliśmy do szpitala z rozpoznaniem zapalenia płuc, które po dobie podawania  duuużych dawek CBD  zniknęło a lekarze twierdzili , że nie mogło go być.. mimo, że dwóch innych stwierdziło chorobę…
… Nie ważne :)   To co naprawdę jest ważne to to, że cannabis leczy :)
Dzięki Maxa pobytowi w szpitalu nawiązałam kontakt z wspaniałymi ludźmi, którzy pomogli nam ale i wielu innym :)  Ewa - Dzięki! Janusz, Tomek! - Wielkie dzięki! :)

Bóg pomaga tym co  chcą pomóc sobie…dzięki temu na naszej drodze pojawił się Marcin Czarodziej :) To dzięki niemu  została opracowana  receptura olejku CBD dla Maxia i wielu innych dzieci. To owy Czarodziej stał się inspiracją do wyprodukowania DR.HEMP.
Ten rok był bardzo intensywny w moim życiu… do niedawna wiodłam spokojne życie  Mamy Maxa i Trzech Córek. Spokojnie prowadziłam  fundację,  i byłam nieco nudną żoną :)
Walka o zdrowie Maxa zrobiła ze mnie lwicę i medialne zwierze… nie pragnęłam tego i o to nie zabiegałam ale stało się… Udzielałam wywiadów, brałam udział w debatach, poznałam  gmach
Sejmu i sejmowe  zwierzęta czyli tak zwanych parlamentarzystów….

Ten rok był  rokiem nadziei ale i wielkich rozczarowań…
Medal i  statuetkę dla Szui Roku  przyznaję Małgorzacie Syczewskiej.
Ustanawiam się jednoosobowa Kapitułą ale chętnie przyjmę do kapituły członków honorowych….

Rozczarowała mnie do bólu postawa Ministerstwa Zdrowia, Prezydenta Andrzeja Dudy, Ewy Kopacz, Jarosława Kaczyńskiego…i właściwie wszystkich , którzy problem leczenia ludzi maja w dupie… a nie powinni! bo t my jesteśmy  społeczeństwem na rzecz którego powinni działać w najlepszej wierze.
Są w tym gronie też wyjątki…. Poseł Patryk Jaki - jako poseł zasłużył na szacunek…jako wiceminister jeszcze nic nie zrobił i nawet telefonów nie odbiera ale OK, czekam i cierpliwa jestem :)

2015 to też rok  wielkich sukcesów - bo za ogromny sukces poczytuję sondaże dotyczące  legalizacji medycznej marihuany. 68 % społeczeństwa w lipcu  wypowiedziało się  na TAK, dwa tygodnie po pierwszym sondażu drugi  dał wynik 78 % na TAK.
Odbyły się ważne konferencje,  seminaria, prelekcje.
Dzięki medycznej marihuanie poznałam  wspaniałych  ludzi o ogromnym sercu i wielkim rozumie.
Dziękuję Wam za to, że jesteśmy znajomymi…Piotrze, Agnieszko, Renato, Aniu,
Dziękuje za przyjaźń Maćku, Beato, Jakubie, Hubercie, Tadziu, Tomku
Dziękuję  za wsparcie i odwagę  dr Markowi Bachańskiemu, dr Jerzemu Jaroszowi, dr Jackowi Cieżkiowiczowi, dr Masztalerz ( chociaż się osobiście nie znamy), dr Ujmie Czapskiej, dr Donacie Olszowiec, Jerzemu Ziębie , Januszowi Nawolskiemu…

Nie jestem w tanie wymienić tu wszystkich fantastycznych, dobrych,  wręcz kochanych ludzi … Mam w sercu Was wszystkich choć  nie da się o wszystkich napisać :)


Sukcesem też jest rozwój  działalności Fundacji Krok Po kroku - ten rok był rokiem przełomowym - zmieniliśmy siedzibę Fundacji na większą, piękniejszą i z nowymi możliwościami.
Fundacja to moje 5 dziecko… zatem  szczególnie na sercu mi leży jej  dobro i rozwój. To cudowne miejsce, z cudna energia a to wszystko dzięki ludziom…
Dzięki kochane dziewczyny i chłopaki za Wasz trud, wkład, uśmiech  ale i łzy….

Wakacji nie miałam …ale byłam w Holandii, Czechach, Niemczech, Warszawie, Poznaniu, Gorzowie, Krakowie, Rzeszowie, Świnoujściu….  podróżowałam  i z Misiem i dla Misia…
Miałam za to  dobrą szkolę życia i szkołę z Chris Hall :)

Rok intensywny , dziwny, rok zmian , podziałów ale i miłości, zrozumienia , empatii…
Rok "pierwszych razów " : pierwszy raz w sejmie, pierwszy raz w prokuraturze, pierwszy raz w sądzie, pierwszy raz na policji….

Ogólnie to był bardzo dobry rok :)

Moje dzieci rosną, dojrzewają i obserwują…  nasze wzloty i nasze upadki, nasze radości i nasze smuteczki oraz wielkie żale i rozczarowania.
Takie jest życie, ciekawe, nieprzewidywalne, radosne, smutne,… nasze…
Ważne jest abyśmy  w lustro patrząc widzieli siebie.

Siedzę i próbuję myśli zebrać… mam ich tak dużo ale  nie wszystkie nadają się do publikacji.
Chciałabym wszystkim podziękować, tych, których skrzywdziłam  przeprosić a jeną osobę absolutnie olać i z życia oraz pamięci wyrzucić :)

Bawcie się dzisiaj dobrze - jutro odpoczywajcie :)
Nowy rok to tylko  symbol…życie toczy się dalej a my mamy wiele do zrobienia:)
Niech się wszystkim wiedzie, niech się spełnia, niech zdrowia nie zabraknie.

Weźmy również więcej odpowiedzialności w swej ręce… bo



























jak nie my to kto? jak nie teraz to kiedy ?







sobota, 19 grudnia 2015

Jestem chora….

Mam katar, łamie mnie w kościach, głowa mnie boli, raz mi zimno a raz gorąco…no  słowem…nic miłego…

Ale naprawdę chora się czuję  kiedy leżąc w łóżku  mam za dużo czasu i zamiast oddać się lekturze  pouczającej książki spędziłam dzień na facebooku….

Oj…jestem  tak strasznie chora…
Z obrzydzenia …

Jak to w ten przedświąteczny czas  Polacy - Katolicy  miast miłości okazywaniem nienawiścią się parają…  ciekawa jestem jak to jest z rozgrzeszeniem?  Idzie taki zacietrzewiony, pełen nienawiści, urągający innym..  zbolały na duszy  do księdza  i  po spowiedzi ma rozgrzeszenie?
Pytam nie złośliwie - ja po prostu nie jestem katoliczka….

Chora jestem z rozpaczy…..
Płakać mi się chce kiedy czytam  jak zdawałoby się kulturalni ludzie nagle dostają małpiego rozumu i nagle  głupieją i używają argumentów  z kosmosu, oderwanych od rzeczywistości. Nagle nie widzą belki w swoim oku a źdźbło w oku bliźniego dostrzegają….

O przykłady zapytacie…ano na pęczki ich…
Sympatycy  aktualnej władzy wyzywają  przeciwników od komuchów i złodziei a w swoich szeregach mają byłych członków  PZPR  oraz ludzi o wątpliwym szkielecie moralnym…

Nie pokuszę się o nazwiska…

Aby nie wyszło, że jestem lewakiem ( choć diabli wiedzą co to dzisiaj w naszym  kraju oznacza )  dostrzegam też hipokryzję po stronie  aktualnej  opozycji…

Dość przypomnieć sobie  jak  z "buta" traktowali nas - rodziców i pacjentów MM - urzędnicy  i politycy ( Noumann, Radziewicz Winnicki )…

Generalnie 9 ale nie generalizując ) w moim odczucie  władza to władza…w dupie ma elektorat po wyborach…. przypomni sobie o nim  przed kolejnymi.

Chora jestem z niepewności…

Nie wiem co nas czeka….  każdy przedstawia jakieś  spiskowe teorie… a  co ze zwykłym człowiekiem tego czy innego sortu? czo z godnością  ludzi ?
Czy będąc przedsiębiorcą  mam się pogodzić z tym, że elektorat rządowy nazwie mnie komuchem i złodziejem? wyzyskiwaczem  i krwiopijcą?  Czy mając dom i samochód jestem  burżujem?

Otóż mam  kredyt na 30 lat… a mój mąż prowadzi firmę nie zalegając z podatkami, ZUSami, mając certyfikat rzetelnej firmuy…nikogo nigdy nie oszukaliśmy i nie ukradliśmy nawet 1 złotówki…

Czy tym, co takie hasła głoszą przychodzi do głowy,że aby mieć ten samochód oboje z mężem pracowaliśmy po 12-14-16 godzin na dobę bez urlopu po kilka lat? nieeee. tego nie widać…widać, że mamy dom…

Bo teraz wzorcem jest  Wódz naczelny… samotnik z kotem w domu po rodzicach….

Chora jestem…

Bo moje żale doprowadzą, że  wyleje się na moją głowę wiadro pomyj…
Ale trudno….

Niektórzy mnie cenią bo jestem szczera i mówię to co myślę a myślę. że  nie jest dobrze…

Całę życie stroniłam od polityki i politykowania i może dzięki temu mam w sobie jeszcze odrobinę obiektywizmu….

Martwi mnie i niepokoi to, że nasze sprawy nadal są pozamiatane pod dywan..

Mam też powody do radości :)
Misiek  kryzys zażegnał.. Jest wesoły , aktywny a co najważniejsze bez napadów….
Choinka już stoi, choć jeszcze bez ozdób…
Moje córki są zdrowe, mądre, piękne i moje :)

Czas wyzdrowieć….robota czeka a facebook  zdrowi nie sprzyja….







sobota, 12 grudnia 2015

Nieparlamentarnie…...



Kilka refleksji z ostatnich 24 godzin…


Wczoraj odbyliśmy dwa ważne spotkania…
Byliśmy w CZD na "rutynowej" wizycie w celu uzyskania pozwoleń i recept na kontynuację leczenia i….
Kto mi odpowie na pytanie  dlaczego chore dziecko musi ponosić  OGROMNE koszty aby móc być leczonym???
Sama podróż w jedną stron - bilans 5 napadów toniczno klonicznych…
Wizyta w CZD  2 napady TK ( cóż za zbieżność  skrótów)
Powrót  tego samego dnia  4 kolejne napady TK..

 Co było tego warte?  otóż  to koszt  uzyskania pozwolenia na dalsze leczenie.   Mam ogromny żal do CZD za to, że stawia się nas w sytuacji podbramkowej, że pomimo iż  wcześniej powiedziałam doktorowi o pogorszeniu się stanu zdrowia Maxa  i o braku leku  NIC TO NIE DAŁO I NICZEGO NE ZMIENIŁO!!!  Mało tego…musiałam podpisać zgodę na eksperyment medyczny bo w przeciwnym wypadku bym  zgody nie uzyskała… Płakać mi się chce, bierzemy udział w farsie i  jakiejś chorej tragikomedii …  musiałam "wywalczyć" zmianę w zapisach  mówiącą o tym, że Max dostaje 27 mg CBD na kg masy ciała bo  eksperyment wymaga podania maksymalnie 20 mg!!!
To żałosne… musiałam wywalczyć sobie prawo do  leczenia na ustalonym poziomie wbrew :" z palca wyssanym" normom!!  Jakim prawem  ktokolwiek , ma decydować o tym jak mamy kontynuować  ustalone, wypracowane i względnie skuteczne leczenie???
Jaka ja jestem tym wszystkim podminowana i  rozgoryczona!!!
Podpisałam ten cholerny papier bo mniej jestem aktywistą niz matką :( ale krew mnie zalewa , że muszę na takie kompromisy chodzić….

Później pojechaliśmy do  Sejmu… na spotkanie z Pawłem Kukizem i z Liroyem…

Zależało mi na tym aby  politycy zobaczyli żywego człowieka…aby nabrali  osobistego stosunku do sprawy o jaką walczymy.. Muszę  uczciwie przyznać, że  Paweł Kukiz i Liroy  naprawdę rzetelnie poświęcili nam czas i uwagę…
Paweł sam ma chore dziecko, więc  czułam Jego empatię i zaangażowanie ale co ciekawe ( dla mnie )  to było pierwsze spotkanie z politykami, którzy nie mydlili oczu i mówili w twardych słowach jak jest….

Usłyszałam między innymi radę od Pawła… Zajmij się dzieckiem i pi…..ol system !!!  ok, może nie tak to ujął semantycznie …ale dokładnie tak to zabrzmiało logicznie…
Uzyskaliśmy zapewnienie, że  jeśli złożymy projekt  ustawy obywatelskiej to uzyskamy  wsparcie dla sprawy.. i tak już wspieranej…


Tyle  wczoraj …a co dzisiaj…


Otóż dzisiaj mam mdłości….  dosłownie rzecz ujmując rzygać mi się chce….

Politykom udało się po raz kolejny podzielić naród na  tych prawdziwych Polaków i na tych nieprawdziwych…

Ludzie wychodzą na ulicę i bronią swoich przekonań jakby nie pomni jednej  rzeczy…

Politycy z każdej strony MANIPULUJĄ I UGRYWAJĄ SWOJE SPRAWY!!!

Czy naprawdę myślicie , że jakakolwiek opcja polityczna jest naprawdę nastawiona na  rzecz ludzi?????

 Czy Wy  drodzy rodacy naprawdę nie widzicie, że jesteśmy wszyscy równo ładowani od tyłu i to bez mydła ?????

Każdy  ma swoje  racje jak dziurę w tyłku- KAŻDY WŁASNĄ !!!

Bronimy demokracji?? Ok, ja jestem cholerną demokratką ale jakoś odnoszę nieodparte wrażenie, że nie o demokrację idzie a o  władzę i wpływy określonej grupy politycznej…

Wychodzimy na ulicę i manifestujemy poparcie… dla kogo??

Po każdej stronie są ludzie  dobrzy i źli, po każdej stronie są  akty światłe i akty godne schowania w najskrytszym mroku.

PO nas przewalało "ośmiorniczkami" a PiS nas raczy  katotalibanem… Oczywiście znajdą się i zwolennicy ośmiorniczek i zwolennicy  katotalibanu…ale ja  nie o tych  chcę pisać…
Mnie jako zwykłego zjadacza kapusty nie obchodzą  rozgrywki na szczycie i obrzucanie się błotem…mnie interesuje realne rozwiązywanie spraw  zwykłych ludzi…

Do takich spraw zaliczam  prawo do wybór sposobu leczenia, prawo  do terapii niestandardowych, prawo do leczenia skutecznego, taniego i LEGALNEGO!!

Na mdłości mnie bierze kiedy widzę starszych ludzi okładających  nieetycznego dziennikarza  różańcem i krzyżem!!

Rzygać mi się chce kiedy  dzisiejsza opozycja walczy o demokrację skoro  zaledwie parę miesięcy temu  mieliście  mnie jako obywatela  i przedstawicielkę innych obywateli głęboko w poważaniu!!

O co walczycie chce zapytać ???!!!  o miejsce przy korycie??
To pytanie kieruję do wszystkich!! do PiS i do PO !!

Was się pytam!!@  Kiedy pochylicie się nad losem zwykłych ludzi!!

czy nadal  PKB będziecie ratować  "szarą strefą"  ???

Kiedy  zejdziecie z piedestałów partiokracji i zajmiecie się realnymi  - choć  w waszym  mniemaniu  - nieistotnymi sprawami???

Walczycie o Trybunał Konstytucyjny - super - kiedy zatem macie zamiar  pochylić się nad  zapytaniem sygnalizacyjnym w sprawie marihuany leczniczej??

Panie Kaczyński!! przeczytał Pan moje pismo i  poprosił Pana Latosa o "należyte potraktowanie sprawy" I co???? co jest należyte?? OLANIE NAS NA CAŁEJ LINII?????


Panie Noumann… Czy  nadal będzie Pan pierdoły opowiadał o braku badań  nad marihuaną czy po prostu zechce Pan zauważyć żywych ( jeszcze ) ludzi????


Panie Petru!!! a może zamiast  gadać  zacznie Pan coś robić w sprawie  chorych i cierpiących??


Wiecie co???

Rzygam już samym słowem POLITYK - nie wspominając o  niektórych ludziach kryjących się pod tym hasłem.

ZRÓBCIE COŚ DLA LUDZI A NIE DLA SWOICH INTERESÓW…MNIEJSZYCH LUB WIĘKSZYCH!!!!

Większość  narodu  wam nie wierzy i dlatego  ( choć ja tego nie popieram ) nie chodzi na wybory… Wy nas macie w dupie po wyborach a my was mamy w dupie przed wyborami…

Zmieńcie to w końcu i zamiast mieć  gęby wypchane frazesami zacznijcie realnie działać w tych  najmniej spektakularnych  obszarach…..












czwartek, 10 grudnia 2015

Farsę utrzymajmy przy życiu...

Zasadniczo jestem wściekła…  
Wkurza mnie  farsa w jakiej biorę udział…
Boli mnie  koszt  farsy jaki poniesie Max…
Czekam na dzień, kiedy ta farsa się  skończy…


Jutro  skoro świt  wyrwę Maxia ze snu, nakarmię ledwie przytomnego i zaspanego brzdąca, zapakuję Jego , siebie i Tatusia do samochodu i cała rodzina wybierzemy się w  podróż do Warszawy  na  wizytę w CZD!
To właśnie nazywam farsą !
Jedziemy tam po kolejne recepty i pozwolenie na kontynuację leczenia!
Zastanawiam się po kiego diabła biorę udział w tej farsie skoro recepty z 19 sierpnia do dzisiaj nie mogę zrealizować!! 
Aaaaaa…no wiem po co jadę! przecież dostanę nowe POZWOLENIA na  ratowanie zdrowia dziecka!!

Jeśli krew mnie nie zaleje od tego cyrku to będzie dobrze!
Do tego dr Kuczyński się na  mnie obraził bo poprosiłam abyśmy byli przyjęci możliwie najpóźniej skoro jedziemy TYLKO po pozwolenia i recepty. 
Do Warszawy jedziemy ponad 4 godziny…wizyta jest na 12.00. Maxa obdzę około 5.30-6.00  aby się wyrobić ze wszystkim….  gdyby wizyta mogła być o 14.00 Max by nie musiał być zrywany ze snu…  OK, Ok… ktoś powie!! wielka mi sprawa obudzić dzieciaka trochę wcześniej…. 
Niestety …w przypadku Maxa to naprawdę wielka sprawa bo po ostatnim kryzysie znowu Misiunio zasypia około 2 w nocy…..

No dobra… Doktor się obraził, bo powiedziałam, że wizyta będzie bardzo krótka bo i tak niczego nowego nie wniesie….  Tak niestety jest.. kiedy Max się  zaczął sypać i powiedziałam o tym doktorowi przez telefon to usłyszałam jedynie, że nic nie może zrobić  tylko mamy przyjechać po receptę 11 grudnia….

Jak ja mam dość tego wszystkiego!!! Gdzie my do cholery żyjemy????!!!
Kiedy się obudzimy w kraju, w którym nie tylko symbole maja wymierna wartość ale realne ludzkie życie  będzie szanowane i cenione???


Przed chwilą zadzwonił do mnie redaktor Piotr Pacewicz…  i "W kategorii "Wywiad" Grand Press wygrał tekst "Zupa z maryśki" - wywiad Piotra Pacewicza z "Gazety Wyborczej" z Dorotą Gudaniec, matką Maksa, pierwszego dziecka leczonego w Polsce marihuaną medyczną.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19326291,dzis-rozdanie-nagrod-grand-press-przedstawiamy-nominowane-teksty.html#ixzz3txAFyHmj

Rozczuliłam się, pogratulowałam i…  zrobiło mi się smutno….
Po wielu miesiącach walki nadal trzeba brać udział w cholernej farsie…  Polska udaje, że  dba o  Maxa i innych pacjentów a ja udaję, że żyję w normalnym kraju :(

Po fali medialnego zainteresowania teraz wszyscy udają, że nie ma tematu… Minister  zdrowia ma nas w poważaniu, politycy nie odbierają telefonów…. Kuczyński się obraża,  Syczewska nadal szczuje ludzi
Pacjenci nadal leczą się nielegalnie… i jest jak jest chociaż miało być tak pięknie


Jutro mam się spotać w Sekmie z Piotrem Marcem( Liroy) , z Pawłem Kukizem i z KOrnelem Morawieckim… Czy jednak panowie mimo umówionego spotkania  poświęcą czas i uwagę Maxowi i mi?

Oby







piątek, 4 grudnia 2015

Maxiowy kryzys…a nawet załamanie...

Dzisiaj mam już o niebo spokojniejszy dzień , więc postanowiłam utrwalić historię ostatnich dni…
Max przeżył jeden z najpoważniejszych kryzysów zdrowotnych… Zdecydowanie najpoważniejszy od czasu leczenia medyczną marihuaną…ale po kolei.

Jak wiecie  w zasadzie od lipca nie mamy  Bedraconu i Bediolu…  właściwie bo oficjalnie.. na szczęście dzięki Andrzejowi Dołeckiemu mieliśmy zapas leku …ale do pewnego czasu… i to się skończyło.

Ponieważ Max i ta od dłuższego czasu terapię ma opartą o CBD  to w sytuacji totalnego braku Bedrocanu zaczęliśmy nieco kombinować …na różne sposoby… dawki, konfiguracja olei i skład….

Będąc w Świnoujściu podałam Maxiowi nowy olej  o proporcjach, które budziły wiele nadziei…
Zdobyłam olej o  proporcjach 25 % CBDa i 25 % CBD…  Tatuś zrobić cudne czopki  i….MASAKRA!!

Po pierwsze  te czopki  samoczynnie się z Maxa ewakuowały… początkowo wyglądało to tak jakbym miała pecha i  każdy czopek zderzał się z Misiową kupką… ale po kilku razach było  to mocno zastanawiające… To był pierwszy sygnał, że coś nie halo jest ….

O tym, że  te czopki są bardzo kiepskie przekonaliśmy się w nocy…  czopek o północy spowodował istny szał Misia…  Max dosłownie chodził po ścianach…
Tej nocy nastąpił pierwszy poważny napad…
Rano kolejny.. i z każdym dniem  coraz więcej, mocniej i groźniej drgał…



Do tego doszła pełnia księżyca, klująca się infekcja wirusowa, moja skręcona kostka i konieczność powrotu do domu … Tia..zmiana klimatu nie posłużyła….

Po powrocie do domku próbowaliśmy sytuację opanować ale  zdawało się, że nic nie działa… z każdym dniem było coraz gorzej a noce były po prostu tragiczne…
W dużym stopniu mam zal do Polski za kretyńskie przepisy, za brak woli pomocy pacjentom, za prawo albo brak prawa korzystnego dla pacjenta…:(
Gdybym miała dostęp do leków na bieżąco to by do tej sytuacji nie doszło:(


Tymczasem…. sami na własna rękę szukaliśmy rozwiązania…
Czopki CBD podawane co 3 godziny, nawodnienie+witamina C, badania laboratoryjne, kontakt z doktorem Bachańskim, doraźne podanie relsedu oraz leku przypisanego przez  dr Bachańskiego… i uffff…dzisiaj w końcu prawdziwy przełom…
Max znowu się uśmiecha ( choć bardzo nieśmiało ) , bryka sobie w swoim akwarium, i choć długo potrwa  pełny powrót do formy to i tak uważam, że nie ma i nigdy nie było lepszej terapii niż  medyczna marihuana.  Jeśli uda nam się osiągnąć normalność w kwestiach medycyny kanabisowej to  takie sytuacje nie będą miały miejsca a dzieci nie będą cierpiały…