Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Max i jego mitochondria

Czas na podzielenie się z Wami naszymi najnowszymi obserwacjami.


Oczywiście tematem przewodnim jest ( i zawsze będzie Max ) :) 

Mieliśmy dość poważny kryzys...ale po kolei.

Tuż przed feriami zimowymi Maxio poczęstował się w szkole jakimś wirusem. Lekki katarek, lekki stan podgorączkowy i sporo napadów...

Po kilku dniach wysypka na klatce piersiowej i brzuszku - po wizycie lekarskiej okazało się, że to enterowirus. Na szczęście nie doszło do najgorszego powikłania czyli zapalenia opon mózgowo - rdzeniowych czy zapalenia osierdzia. Misio został przeleczony            i teoretycznie wszystko było OK...

Niestety tylko teoretycznie. 

Od początku infekcji towarzyszyły wzmożone napady padaczkowe. Boże jedyny! czego myśmy nie wypróbowali aby ta cholerna padaczka odpuściła!!!
Oporna jednak była jak sam diabeł... noc w noc i dzień w dzień były serie napadów...po 4m 6 8... byłam już bliska wykończenia nerwowego. Przy zdrowych zmysłach trzymała mnie tylko jedna myśl... 
Nie możemy się poddać bo jak my Misiowi nie pomożemy to kto lub co?
Dni mijały, noce bezsenne się ciągnęły a ja i Marek szukaliśmy inspiracji.

Moja Babcia mówiła: Dorotka! idź do przodu bo nie wiesz co cię spotka za zakrętem...

Jak zwykle miała rację. - Dzięki mój Aniele, dzięki Babuniu :) 

Za nie wiem którym już zakrętem potknęłam się o...medycynę mitochondrialną (dzięki Dorotko K.:) )

Po blisko 2 miesiącach zmagań mamy 99 % SUKCESU!                  (ten 1 % to sporadyczne, lajtowe napadziki :))

Dzięki podążaniu w kierunku usprawnieniu pracy mitochondriów Misio dzisiaj jest znowu dawnym Misiem :)

Posiłkowałam się głównie kompetencjami Dorotki K oraz dr Lucjanny M. :) stokrotne dzięki kochane dziewczyny oraz tą oto księgą : 






Oczywiście w trakcie terapii mitochondrialnej nie zaprzestaliśmy podawania konopi :)

Ale efekt jest CUUUUUDOWNY :) z resztą zobaczcie sami:








Tak więc kochani!!! 

Nigdy ale to przenigdy nie traćcie nadziei, szukajcie rozwiązania niezłomnie i z pewnością, że za którymś zakrętem ono czeka. 

Od naszej postawy zależy wszystko. Możemy mieć 100 % skuteczności w braku rozwiązania albo w znajdywaniu go wszędzie. 

Ufajcie i nie poddawajcie się. Wszak najtrudniejsze zadania dostają najlepsi :) 


Miłego wieczoru :)