Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Rozwój...

Dawno nie pisałam. Czasu mi brakuje na wszystko ale się nie uskarżam. Dzieje się tak wiele choć nie wszystko widać.
Max - najważniejsza osoba w moim życiu dostarcza wielu atrakcji i tych najlepszych i tych drastycznych.
Mamy za sobą już 4 lata terapii konopiami i ciągle mnie ona zaskakuje. Mam wiele obserwacji               i wiele wniosków ale ciągle mam też poczucie, że poruszamy się po omacku.

Aktualnie Misio to już 9 letni chłopczyk, biorąc pod uwagę, że był bliski przejścia na drugą stronę to ogromny sukces.

Co słychać u Misia?

Ano Miś powoli ale uparcie kroczy do przodu :)

Udało nam się opanować padaczkę w ogromnym stopniu ale czasami daje do wiwatu :(  Wczoraj Miś miał paskudny napad a właściwie dwa napady. Po pierwszym otrząsną się i z uśmiechem brykał ale z drugiego, który nastąpił po godzinie nie mógł wyjść przez ponad 40 minut. W takich chwilach oczywiście ratujemy się chemią i podajemy wlekę - ja akurat preferuję wodzian chloralu bo mniej człowieka sponiewiera niż relsed.

Po takim napadzie Miś dochodzi do siebie jakiś czas ale w sumie tez nie trwa to aż tak długo.              W ciągu dnia nikt już nie jest w stanie rozpoznać jak było rano.

Męczy mnie to jednak i ciągle się zastanawiam co jeszcze mogę zrobić? Jaki kierunek obrać? jak pomóc bardziej?

Swojego czasu na tapecie mieliśmy robale - ale jak się okazuje to walka z wiatrakami. Niby po odrobaczaniu powinno być jakoś widocznie lepiej ale ja tego nie widzę albo nie umiem zauważyć.    W każdym razie z robalami rozprawiamy się i kurkami ( przepis prof. Tombaka ) i zapperem wg Huldy Clark i podajemy do posiłków gorzkie zioła ale czy to działa? nie wiem...sama już nie wiem ...:(

Co jakiś czas daję się oczarować jakiejś wizji... Nie tak dawno spotkałam się z Peterem Winklerem - mówiono o nim profesor - dzisiaj już wiem, że nie jest profesorem - i sam mi to powiedział :) Peter Winkler to specjalista od zeolitu - oczywiście po konsultacji z nim zakupiłam cały zestaw, zaczęłam go podawać i.... I BULBA! Zeolit rozhuśtał Maxa napadowo :(
Dlaczego? cóż ...mam wrażenie, że to co działa na innych na Maxie działa odwrotnie.

Zrobiłam też kilka miesięcy temu cholernie drogie testy na nietolerancje pokarmowe - uznałam, że to może być super wskazówka - wszak jesteśmy tym co jemy. Oj taaaak! w dosłownym tego słowa znaczeniu - okazało się, że Miś jest głównie uczulony na to co najchętniej je...kasza jaglana, żółtka, orzechy brazylijskie i całą masę innych pokarmów...czym zatem karmić Misia? Wg. testów owocami morza...:(
Pełni nadziei, że część problemów się rozwiążę zmianą diety ( Max od urodzenia nie dostaje glutenu, cukru i nabiału krowiego ) ale zamiast poprawy przyszło pogorszenie. Znowu strzał kulą w płot. Ale OK...takie życie...
Jednak uznaję, że warto było. Teraz prowadzimy dietę selaktyną ale i naprzemienną. Służy Mu ale warunek jest taki, że nie wyciągamy wniosków zbyt pochopnie  :)

Po cholerę ja to piszę?  Otóż piszę to aby samej sobie dać po łapach!! Piszę to abym sama zobaczyła ( czytając własne słowa ) że nie mogę ulegać każdej reklamie i ulegać każdemu, kto coś mądrze powie.

Gdzie zatem szukać mądrości i rozwiązań?  Komu zaufać?  Wygląda na to że TYLKO własnej intuicji... :(  Owszem...rozmawiać, czytać, zgłębiać wiedzę ale odpowiedzialność brać na siebie.

I właśnie tym sposobem  jesteśmy w trakcie leczenia homeopatycznego. Tu wiem, że cierpliwość to podstawa...działamy, kochamy i czekamy na rezultaty...

Jestem też świadoma tego, że spróbuję jeszcze wieluuuu rzeczy...aż do skutku, aż do sukcesu, aż do wyleczenia.

Oczywiście kluczowym elementem naszej terapii są konopie. Aktualnie stosujemy 24mg/kgmc ekstraktu CBD 30 % naprzemiennie z ekstraktem CBD Reset 30 %



Lubię te memowe mądrości...czasami ja sobie człowiek poczyta to mu się lepiej robi i zbiera tyłek w troki.
1 ) podąża za ciekawością... moja Babcia mówiła: idź do przodu bo nie wiesz co jest za zakrętem... a ja zawsze jestem ciekawa
2 ) Konsekwencja i upór - czasami ośli upór ale tylko będąc wytrwałym w swoich działaniach można spodziewać się rezultatów.
3 ) Nie wiem jak Wy - ale ja jestem wzrokowcem... rozumiem to co widzę  a jak czegoś nie widzę to sobie to wyobrażam... i cud się dzieje... wizualizacje nabierają realnej formy. 
4 ) OOOO... w popełnianiu błędów jestem absolutną mistrzynią świata! Dla mnie jednak błąd nie oznacza porażki tylko doświadczenie a zdolność wyciągania wniosków chroni przed powtórkami.  Moja Babcia mówiła, że błędów nie popełnia tylko ten, który NIC nie robi... 
5 )  Z Życiem tu i teraz mam największy problem... bo moje myśli i działania zazwyczaj wybiegają w przyszłość..a.le.. uczę się tego i staram się żyjąc tu i teraz uczę się cieszyć drobiazgami...pomaga :) 
6 ) Wiedza bierze się TYLKO z doświadczenia...własnego. Inne doświadczenia dają wskazówki czy inspirację. Można przeczytać milion książek a i tak głupim być... bo w realu życie pisze takie scenariusze, jakich żaden autor książek nie jest w stanie przewidzieć a nawet wymyślić.
7 ) To moje ulubione stwierdzenie...  Robienie wciąż tego samego  i oczekiwanie innych rezultatów jest przejawem szaleństwa... 


Miłego dnia kochani!