Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

wtorek, 28 czerwca 2016

Hejterom stanowczo mówię NIE !!! A Komitet i tak założyliśmy :)




Ostatnio coraz częściej padam ofiarą heitu, nie to abym się bardzo tym przejmowała - wszak to już niechlubny element kultury social mediów.

Człowiek, który ma czyste intencje, czyste sumienie i czyste ręce może spać spokojnie. - ja mam dobry i spokojny sen. Uderza mnie jednak co innego...
Stałam się ofiarą anonimowej  czy jak to młodzież mówi fejkowej postaci. STAN JAZDAN i jego koledzy lub koleżanki ( cholera wie kto się kryje za takimi profilami ) . Tak się ów osobnik mianuje...

Co go tak prowokowało do ataku ? szczerze przyznam nie wiem. Może moje stanowisko wobec przekrętom Big Pharmy? może moje  stanowisko wobec terapii alternatywnych? może moje czarne włosy albo cholera wie co jeszcze...
W każdym razie  napisał, że jestem wariatką, powinnam siedzieć w więzieniu, szalona kobieta ze mnie i takie tam... miłe epitety.

Nie jestem skłonna do nadmiernego przewrażliwienia na tle swojego ego. Nie łatwo mnie obrazić, ale cierpliwości świętego też nie posiadam. Jestem osobą dość emocjonalną i  to jest częścią mojej osobowości.  W każdym razie miarka się przebrała...postarałam się ( co trudne nie było ) o ustalenie personaliów tegoż osobnika...Okazało się, że  ma nawet imię i nazwisko... :) co może wręcz dziwić bo po ludzku się to, to nie wypowiada. Zapytałam dlaczego się kryje ? czego się wstydzi? co ma do ukrycia? Jak chce mnie krytykować to proszę bardzo - gotowa jestem na merytoryczną dyskusję  ale niech ma odwagę robić to pod swoim nazwiskiem a nie kryjąc się na fejkowym koncie..  Okazało się, że tchórz z niego okrutny, wręcz śmierdzący i  zgłosił mnie do  admina FB jako głosiciela treści niepożądanych w konsekwencji czego FB mnie ukarał 24 godzinną blokadą.

Piszę o tym ponieważ dziwnym trafem ataki na mnie zintensyfikowały się w trakcie ogłoszenia kampanii zbierania podpisów w sprawie obywatelskiego trybu ustawy o medycznej marihuanie.
Nagle ( a może nie nagle? ) zaczęłam przszkszadzać  różnym dziwnym ludziom, zaczęły się personalne ataki, próby podważenia mojej wiarygodności i uczciwości. Zastanawia to o tyle, że ja swojego postępowania, swoich poglądów, swojej walki o MM nie zmieniłam od blisko półtorej roku... co zatem jest na rzeczy?

Otóż wydaje mi się, że przedstawiciele obozu przeciwnego czyli ludzie, którym w żaden sposób nie zależy na legalizacji marihuany do celów medycznych, ludzie związanych z przemysłem farmaceutycznym, może niektórzy politycy, handlarze leków - poczuli się zagrożeni. Nasza determinacja, nasza siła i coraz większy zasięg działań jest jak gorący oddech na ich szyjach.

W naszym cudnym kraju jest coraz więcej  ludzi, którzy odnotowują wiele korzyści ze stosowania MM, jest coraz więcej ludzi, którzy rozumieją moc tej rośliny ( cannabis ) i rozumieją, że  problem    z jakim dzisiaj zmagają się pacjenci niebawem może być  udziałem dzisiaj zdrowych ludzi.
Nie dziwi więc fakt ataków, bo te indywidua czują utratę gruntu pod nogami, czują, że ich wpływy się kurczą zatem sięgają po najohydniejszą broń. Szkalowanie, pomówienia, oskarżenia - wszystko bezpodstawne i do obalenia przed każdym sądem ale jednak jako metoda dyskredytacji człowieka      i nadszarpnięcia jego reputacji czy idei dość skuteczna.

Czy będzie to w stanie powstrzymać olbrzymi ruch społeczny, który walczy o legalizację                        i normalizację ? NIE!!! i po stokroć NIE. Nie powstrzyma nas nic, ponieważ ja i ludzie, których znam walczą o swoją godność i swoje prawo do leczenia czy godnej śmierci.

Jeśli Stan Jazdam , Pajac z Cyrku ( profil na FB Uniwersytety dla nauki, pajace do cyrku ) sądzi, że opluwając mnie, mogą spowolnić nasze działania to też się mylą.
Szczują mnie i nazywają oszustką, zarzucają nielegalną działalność, oszustwa w fundacji i różne kretyństwa, łącznie z tym , że promuję raka piersi!! tak, tak.. brzmi absurdalne? a jednak...  Ponoć promuję raka piersi bo udostępniłam na FB artykuł o miernej skuteczności mammografii jako metody wykrywania raka piersi. Napisałam ,że najpierw indukuje się ( mammografią ) raka ( zbyt częste            i silne promieniowanie RTG ) a później  robią na pacjentach kasę (  SYSTEM jako taki - nikt personalnie ).
Oszustką żadną nie jestem ani w świetle prawa ani w świetle moralności.
Raka piersi nie promuję - trudno o większy absurd.
Wariatką może i jestem ( sama o sobie napisałam : matka wariatka ) ale w innym wymiarze.
Wielbłądem też nie jestem ale udowadniać tego Jazdanowi nie zamierzam.

Nasz sukces jest REALNY choć powolny ...o ile sukces powolny być może :)

W ciągu kilku dni, beż właściwie żadnej reklamy czy kampanii informacyjnej, sumptem własnym rodziców chorych dzieci i samych pacjentów zebraśmy gruuuuuubo ponad 1000 podpisów pod projektem. Za chwilę ruszymy z kampanią na większą skalę i ufam, że w "trimiga" zbierzemy wymagane 100 tysięcy  i na jesień odbędzie się głosowanie plenarne. My tam wtedy będziemy,  zasiądziemy na galerii sejmowej sali obrad i rozliczymy każdego posła z osobna. Będziemy potrzeć im na ręce w czasie głosownia i każemy sobie patrzeć w oczy. Niech wiedzą, że głosują w sprawie zdrowia, życia i godności. Że ich głos będzie  decydujący w kwestii leczenia naszych lekoopornych na leki dzieci...  Mamy szanse obudzić w nich ludzkie odruchy.

Dziękuję wszystkim za dotychczasowy trud i nieustannie proszę o więcej :)










piątek, 24 czerwca 2016

Ustawa w trybie obywatelskim


Po dzisiejszym dniu wiem już z całą pewnością, że udało na się pokonać pierwszy etap. Mamy już ponad 1000 podpisów, zatem komitet obywatelski będzie zarejestrowany. Dzisiaj jeszcze nie zdradzę kto jest na jego czele, ale uchylając rąbka "tajemnicy" powiem, że jestem z tego czoła bardzo dumna. W komitecie znaleźli się ludzie odważni, mądrzy i powszechnie szanowani. Duma i radość mnie rozpiera bo to dowód na to, że są jeszcze ludzie o wielkich sercach i intelektach, ludzie dla których nie jest obojętny los innych, ludzie, którzy swoje człowieczeństwo manifestują czynami i nie boją się o swoją reputację walcząc o słuszną sprawę.

Nie lubię słowa walka... Niesie w sobie raczej negatywny wydźwięk, ale nie mam złudzeń co do tego, że musimy walczyć. Jeśli wspólnie nie podejmiemy wyzwania i walki o naszą godność,             o prawo do stanowienia o wyborze metody leczenia, o prawo do zdrowia i godnego umierania, to samo się nie stanie. Ludzie, którzy decydują o naszym losie są skupieni na władzy, kasie i polityce... Oni też walczą ale nie o nas... Nie o maluczkich, bo my jesteśmy im potrzebni tylko do wyborów. Oczywiście upraszczam i mam tego świadomość. Przepraszam za uogólnienia tych co mają chęć        i odwagę walczyć z nami i o nas.

Nasza walka będzie sie toczyła na wielu płaszczyznach, będzie walką o wiedzę i podnoszenie świadomości, będzie walką z zaściankowym i stereotypowym myśleniem, będzie walką                           z uprzedzeniami i lękami tak mocno w nas zakorzenionymi. Walczyć też musimy z hejtem  i złą wolą.

Wygramy jednak bo walczymy nie o siebie ale o wszystkich nas. O ojców i matki, o dzieci                  i seniorów. Walczymy i wygramy nawet dla tych co dzisiaj są przeciwni. Ufam, że z czasem tych przeciwników bedzie ubywało choć wiem, że nigdy ich nie zabraknie.

Będziemy powoli przełamywać mur ignorancji i nietolerancji, złamiemy opory i zapory. Wierzę, że     z czasem stanie się normalnie.

W ciagu ostatnich dni przeprowadziłam dziesiątki rozmów i widzę , że można na spokojnie wyjaśnić o co chodzi nawet staruszce na tagu. Niestety widzę też, że są pewne grupy osób, których nie da się w żaden sposób przekonać o słuszności naszej walki ponieważ są żołnierzami przeciwnego obozu. To przedstawiciele koncernów i miłośnicy aktualnego stanu rzeczy. Stanu w którym wydaje się im, że mają monopol na prawdę absolutną i w swoim poczuciu wyższości posuwają sie do oszczerstw, zniesławienia,  próby ośmieszenia i ludzi i idei. Trudno..tacy też muszą być, ale poniosą za to konsekwencje. Przede wszystkim moralne ale i cywilne.
Ci o których piszę wiedzą,  dlaczego i kogo mam na myśli... Spokojnie, odpowiecie za to co robicie...

W takich chwilach nachodzi mnie refleksja o wartość ludzkiego życia.. Jedni są w stanie poświecić wiele dla słusznej sprawy inni są w stanie poświęcić wiele aby zachować swoje przywileje... No cóż..takie jest życie.

Zaczynają się wakacje...ale od choroby i cierpienia, od ratowania życia i zdrowia nie ma przerwy...ani wakacyjnej ani żadnej innej. Walczymy do wygranej. Dlatego też proszę Was, nie róbcie przerwy w dalszym zabieraniu podpisów, nie dajcie sie zwieść nadmiernemu optymizmowi, że mamy dużo czasu ale i nie dajcie sie zniechęcić słowami, że i tak nie damy rady!

Damy radę bo nie mamy innego wyjścia! Albo wywalczymy legalizację albo będziemy napiętnowani, zastaszeni i w ukryciu.

Chcę też bezpośrednio wspierać nasze działania i dlatego jako MaxHemp wyprodukowaliśmy koszulki, które będą pomagały nas identyfikować i zbierać podpisy poparcia


Każdy kto kupi ta koszulkę wesprze naszą akcję, każdy kto dostarczy 150 podpisów dostanie taką koszulkę w prezencie :)
Kupić to dudo można na : www.sklep.maxhemp.pl  cały dochód będzie wykorzystany do produkcji innych, potrzebnych  akcesoriów, które pomogą mam w naszej walce.

A tu jest formularz do zbierania podpisów
https://drive.google.com/…/0B0--eXF2zqEoUFhjSmx4OGdLNWc/view
Proszę w formularzach nie wpisywać liczby porządkowej. Wielkie DZIĘKI :) 






Tak z innej beczki...

Walka walką ale życie sie toczy... Dzisiaj duma mnie rozpierała, bo obie moje piękne i mądre córki skończyły szkoły. Jedna szkołę podstawową, druga gimazjum ale obie z bardzo dobrymi wynikami     i z bardzo dobrymi perspektywami na przyszłość. Dumna jestem i szczęśliwa.
Można osiągać świetne wyniki niezależnie od sytuacji. Dziękuję dziewczyny! Jesteście cudne                 i najukochańsze na świecie :)




poniedziałek, 13 czerwca 2016

Matka WARIATKA!!!

Matka wariatka czy nie? Oj...chyba tak bo trzeba być kompletnym wariatem aby się połapać w manipulacjach Biura Analiz Sejmowych (BAS) i jednocześnie mieć jeszcze odrobinę wiary w ich dobrą wolę.

Często pytacie mnie jak się ma projekt ustawy o MM? Jak to wygląda i kiedy w końcu będzie legalizacja....?

No cóż...nie znam odpowiedzi na te pytania ale aby nie było, że trzymam wieści dla siebie postaram się przedstawić to co wiem i jak to wygląda.

Zatem czym jest BAS?

Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu (BAS) jest wewnętrzną komórką doradczą, która zapewnia obsługę legislacyjną projektów ustaw. m.in. ocenia zgodność projektów ustaw z prawem UE. Każdy wnoszony projekt (z wyjątkiem projektów obywatelskich – dlatego złożymy taki projekt jako obywatele i nie damy się im zjeść !!!) podlega opiniowaniu przez BAS zarówno co do treści jak i procedury przyjmowania. Opinie BAS nie są wiążące – posłowie mogą uchwalić ustawę nawet wbrew opinii BAS.
Są natomiast doskonałą wymówką dla oponentów i polityków lobbystów ( oczywiście nie na rzecz MM )


Projekt został zaopiniowany przez BAS jako niezgodny z prawem UE, a w dodatku jako wymagający notyfikacji, czyli uzyskania zgody wszystkich państw UE.



Poniżej skan pisma z BAS:



W wyniku tej wątpliwości Marszałek Sejmu zwrócił się również do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie również sformułowano podobne zarzuty – kolejny skan do przeczytania:






Z tego powodu już w pierwotnej wersji projekt został skierowany do komisji ustawodawczej, która jednak nie odrzuciła projektu jako niedopuszczalnego. Przypomnijmy, że żaden z członków komisji nie głosował za odrzuceniem projektu (były 2 głosy wstrzymujące). Fakt, na komisji było gorąco ale w obliczu argumentów ze strony rodziców i posła sprawozdawcy czyli Liroya udało się ta potyczkę wygrać.

Aby jednak nie było tak, że nie jesteśmy skorzy do współpracy dla usunięcia wszelkich wątpliwości w tym zakresie złożona została autopoprawka, w której uzasadnieniu przedstawiliśmy argumenty na poparcie i wyjaśnienie projektu jako niepodlegającego ocenie zgodności z prawem UE, w zakresie jakim prezentuje swoje poglądy BAS i MSZ.

Projekt został napisany tak, żeby spełniał wymogi zgodności z prawem UE. Zgodność dotyczy dwóch spornych obszarów:

1) zgodności z Dyrektywą farmaceutyczną regulującą produkcję i obrót produktami leczniczymi na terenie UE
2) pozarynkowego charakteru regulacji – aby przepisy w ogóle nie regulowały kwestii handlu produktami, co mogłoby wywierać wpływ na rynek, ograniczać swobodę handlu na terenie UE

Dla dokładnego wyjaśnienia istoty sporu należy w pierwszej kolejności omówić pkt 2.

Projektowany Narodowy System Monitorowania niedopuszczonych do obrotu przetworów, jak wskazuje już sam tytuł projektowanego rozdziału, dotyczy kategorii wyłączonej z obrotu rynkowego.

Czyli zastosowana wyłącznie w ramach zamkniętego systemu Medyczna Marihuana nie może być produktem przeznaczonym do sprzedaży, w żadnej postaci, co nie przeszkadza jednak możliwości rejestracji marihuany w trybie rynkowym, na zasadach rynkowych UE (swoboda przepływu towarów, zasady rejestracji leków w UE).

Projekt nie reguluje wymogów dla rejestracji marihuany jako leku w obrocie gospodarczym. W tym zakresie obowiązują przepisy prawa farmaceutycznego - jeśli jakiś producent z UE lub z Polski będzie chciał produkować marihuanę jako lek sprzedawany w aptekach, musi spełnić wymogi prawa farmaceutycznego, których projekt w ogóle nie reguluje. Projekt nie wprowadza tym samym przepisów technicznych dotyczących specyfikacji produktu.

Wymóg notyfikacji

Najogólniej mówiąc, wymóg notyfikacji polega na obowiązkowym udostępnianiu projektu przepisów regulujących kwestie produktu (tzw. przepisy techniczne) wszystkim państwom UE, w celu uzyskania ich akceptacji PRZED uchwaleniem przepisów. Jest to uzasadnione ochroną rynku wspólnotowego przed ograniczeniami w handlu na terenie państw.

Jednak NASZ projekt nie reguluje spraw związanych z handlem marihuaną ani jej przetworami. Projekt reguluje wyłącznie możliwość zezwolenia przez władzę indywidualnym osobom na zastosowanie w celu medycznym marihuany niedopuszczonej do obrotu, sporządzonej indywidualnie (własna uprawa, własny zbiór) pod indywidualnym nadzorem, a nie przemysłowo na rynek w charakterze produktu.

Istotą sporu jest tu niezrozumienie projektu przez autorów opinii.

CHODZI O TO, ŻE WBREW OBIEGOWEJ OPINII PRAWO UNIJNE NIE DOTYCZY KAŻDEJ DZIEDZINY ŻYCIA, A JEDYNIE FUNKCJONOWANIA UNIJNEGO RYNKU.


Polskie przepisy podlegają kontroli zgodności z prawem UE tylko w zakresie w jakim dotyczą handlu. Projekt nie reguluje żadnego aspektu działalności handlowej, w związku z czym nie podlega procedurze notyfikacji. Rzeczona notyfikacja jest zatem administracyjnym mykiem zastosowanym przez oponentów w celu spowolnienia prac i prawdopodobnie uniemożliwienia wprowadzenia ustawy ratującej życie i zdrowie Polaków ale również ograniczającej dochodowość rynku farmaceutycznego. Bolesne jest to, że Polak Polakowi wilkiem... dla polityków liczy się kasa a nie nasze zdrowie i życie.

Dla zobrazowania istoty błędu w opinii BAS załóżmy, że Francja dostaje do akceptacji projekt przepisów, które regulują wyłącznie procedurę administracyjną
- dotyczącą indywidualnej usługi medycznej
- nie dotyczącą handlu ani w Polsce ani we Francji,
- nie dotyczącą francuskich podmiotów chcących produkować/sprzedawać medyczną marihuaną w Polsce.

W jakiej sprawie dotyczącej wspólnego rynku Francja miałaby się wypowiedzieć w tym trybie??

Zgodność z Dyrektywą farmaceutyczną

Dyrektywa farmaceutyczna określa wspólne zasady produkcji i handlu lekami na terenie UE. Od wspólnych zasad Dyrektywa wprowadza wspólne wyjątki, które pozwalają państwom wyłączyć określone produkty spod wspólnych zasad.
Pomijając już wskazany powyżej fakt, że nasza ustawa w ogóle nie dotyczy produkcji i handlu lekami, projekt jest tak skonstruowany, aby spełniał te warunki odstępstwa od wspólnych zasad, i jest pod tym względem bardzo rygorystyczny.

Nie wdając się w techniczne szczegóły, wystarczy stwierdzić, że projektowane rozwiązanie pozwala na pozarynkowe zastosowanie marihuany:
- wyłącznie w sytuacji, gdy na wspólnym rynku farmaceutycznym brak jest produktu leczniczego dopuszczonego do obrotu odpowiadającego potrzebom pacjenta
- po wyczerpaniu dostępnych możliwości terapeutycznych ( co jest mega kompromisem bo najpierw człowiek jest sponiewierany rożnymi chemikaliami a na koniec jak już szans dla nie go nie ma konwencjonalnie to ...proszę bardzo.. może być MM )
- na indywidualne zapotrzebowanie wystawione przez lekarza specjalistę
- na osobistą odpowiedzialność lekarza

Innymi słowy: jest to rozwiązanie wyjątkowe, szczególne, w ramach zamkniętego systemu produkcji i dystrybucji, a nie powszechna rynkowa regulacja biznesowej działalności produkcyjnej, która wymagałaby uzyskania akceptacji państw UE.

Kolejna opinia wydana przez BAS podtrzymuje sformułowane wcześniej zarzuty, autorzy opinii nawet nie odnieśli się do argumentów przedstawionych w uzasadnieniu i kierowanych do nich pismach - do przeczytania tu:





Aktualnie w pracach legislacyjnych mamy trzy niekorzystne opinie – dwie z BAS i jedna z MSZ. Niestety, prawo nie przewiduje żadnej procedury odwoławczej od opinii BAS i MSZ. Nie ma możliwości kontroli sądowej działań BAS i MSZ. Czyli jesteśmy zablokowani bo NIE MA PROCEDUR WYMIANY ARGUMENTÓW !!!

Podsumowując, bezpodstawnie i z pominięciem naszej merytorycznej argumentacji, autorzy opinii z BAS i MSZ

  1. zarzucają nam, że regulujemy kwestie przemysłowego wytwarzania produktów leczniczych z pominięciem wymogów dyrektywy farmaceutycznej
  2. blokują możliwość procedowania projektu poprzez postawienie wymogu uzyskania akceptacji wszystkich państw UE

Opinie nie są wiążące ani dla Marszałka Sejmu ani dla Parlamentu ale jak wcześniej napisałam są cholernie wygodne jeśli jest zamiar zaszkodzenia ustawie i pacjentom !

Opinie w BAS sporządził pan Mateusz Zreda, ekspert ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych (młodszy specjalista ds. legislacji), weryfikował je Naczelnik Wydziału Analiz Prawa Europejskiego i Międzynarodowego dr Ziemowit Cieślik, a akceptował: Dyrektor Biura Analiz Sejmowych dr hab. Michał Warciński. Oczywiście z żadnym z tych panów nie można się spotkać i omówić problemu!

Opinia MSZ p wydana została przez Podsekretarza Stanu w MSZ Aleksandra Stępkowksiego.


Dziękujemy panom !!! Jesteście odpowiedzialni za 
BRAK DOBREJ WOLI!!! 


Kim są Ci panwie i jakie mają prawo do decydowania o naszym zdrowiu i życiu? Poznajmy ich.
Michał Warciński - dyrektor Biura Analiz Sejmowych, doktor habilitowany nauk prawnych, specjalność prawo cywilne, adiunkt w Instytucie Prawa Cywilnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor monografii Umowne prawo odstąpienia oraz publikacji Służebność gruntowa według kodeksu cywilnego (rozprawa habilitacyjna).

Ziemowit Cieślik – naczelnik Wydziału Analiz Prawa Europejskiego i Międzynarodowego, doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Prawa Administracyjnego i Samorządu Terytorialnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Autor publikacji z dziedziny prawa administracyjnego i prawa Unii Europejskiej. W Biurze Analiz Sejmowych odpowiada za doradztwo prawne z zakresu prawa Unii Europejskiej i prawa międzynarodowego.


Dlatego stoimy w obliczu konieczności wniesienia projektu jako obywatelskiego – czyli zebrania 100 tys. podpisów pod tym samym projektem.
Wniesienie projektu jako obywatelskiego nie tylko pomija etap opinii BAS i MSZ (zgodnie z ustawą projekty obywatelskie kierowane są od razu do pierwszego czytania), ale gwarantuje nadzór Sądu Najwyższego nad organami Sejmu w razie bezpodstawnego blokowania projektu. Naszą jedyną nadzieją jest ruch obywatelski i Sąd Najwyższy.. później to już chyba tylko Sąd Ostateczny.

Naszym moralnym obowiązkiem jest WALKA O NASZĄ GODNOŚĆ, PRAWO DO WYBORU SPOSOBU LECZENIA, DO ZDROWIA A JAK NADEJDZIE CZAS DO HUMANITARNEGO UMIERANIA.

NIKT NIE POWINIEM NAM TEGO PRAWA ODBIERAĆ DLATEGO WŁĄCZ SIĘ DO NASZEJ WALKI I POTRAKTUJ JĄ JAK SWOJĄ. DZISIAJ JESTEŚ ZDROWY ALE JUTRO TA SYTUACJA MOŻE ULEC ZMIANIE. NIE CZEKAJ NA ZMIŁOWANIE WŁADZY BO SIĘ NIE DOCZEKASZ!

Napisz do mnie na dg@fundacjakrokpokroku.org.pl – dostaniesz formularz do zbierania podpisów. Zaangażuj rodzinę, znajomych, sąsiadów i pomóż SOBIE abyś w odpowiednim czasie miał prawo do leczenia MM


Dziękuję


Matka Wariatka 

wtorek, 7 czerwca 2016

Kto jest za, a kto przeciw?


20 miesięcy trwa moja osobista, personalna batalia o legalizację medycznej marihuany. Piszę, że moja, bo dotyczy Maxa - walka toczyła się oczywiście już wcześniej, ale ja, jak wielu innych Polaków, nie miałam o niej zielonego pojęcia.

Przez ten czas wiele się wydarzyło na różnych płaszczyznach. Osobiście najbardziej mnie interesuje zdrowie i życie Maxa.  Przez pryzmat osobistych doświadczeń postrzegam to, co się dzieje wokół tej rośliny (cannabis).

O Maxie pisać nie będę tym razem, bo - Opatrzności dziękować - jest z Nim dobrze :) Czasami trochę gorzej, ale w większości czasu zdecydowanie lepiej.

Zastanawiam się natomiast nad inną sprawą:

Komu tak naprawdę zależy na legalnym i godnym dostępie do leczenia MM, a kto jest tego głównym przeciwnikiem?

Sprawa wydaje się być prosta jak budowa przysłowiowego cepa. Jest roślina o właściwościach pomagających ludziom w różnych stanach chorobowych i - z czysto ludzkiego punktu widzenia - trzeba ją po prostu wykorzystać. Jeśli jest szansa na to, że pomoże - należy z tej szansy skorzystać.

Na przestrzeni ostatnich 20 miesięcy spotkałam dosłownie setki ludzi, którzy odczuwają mniejsze lub większe korzyści ze stosowania cannabis.

Zatem...kto jest za? Odpowiedź jest banalna i oczywista: wszyscy, którym może to pomóc. Jest ich naprawdę sporo! Nawet, jeśli nie da się choroby opanować w 100 % to najczęściej nawet 50 % daje szansę na zwyczajnie lepsze życie, mniej cierpienia, więcej godności. Proste i oczywiste!

Jednak nie dla wszystkich... kim zatem są przeciwnicy legalizacji MM?

Jest ich wielu niestety.  Kim jednak są? Czyje i jakie interesy reprezentują? Dlaczego im zależy na utrzymaniu aktualnego stanu rzeczy?

Po pierwsze: to POLITYCY.

Nie jacyś tam, anonimowi i bezosobowi politycy, tyko ci, co stanowią o naszym (obywateli) losie i jednocześnie reprezentują interesy poszczególnych grup.

Spróbuję uporządkować własne myśli:

Polityk stojący na straży prawa - brzmi dumnie. Kim tymczasem jest ów polityk? Ano jest strażnikiem prawa, dzięki któremu prokuratura i policja może się wykazać statystyką wykrywalności przestępstw. BRAWO, przecież o to nam chodzi! Ale czy na pewno...? 

Otóż te statystyki są nie tylko cyframi w tabelkach, ale przede wszystkim, są ludzkim życiem. Aby jednak cyferki się zgadzały to policja namiętnie łapie bezbronnych i spokojnych ludzi na posiadaniu odrobiny marihuany i BACH! Mamy przestępcę! A jaki on GROŹNY!? Miał przy sobie pól grama maryśki, zatem wtrąćmy go do pierdla i poprawmy statystyki. Bo po jaką cholerę łapać złodziei, oszustów, malwersantów, zboczeńców? Wszak to wymaga  wielkiej siły, inteligencji i nakładów kosztów, na jakie nasze państwo nie stać! Zamknijmy też ludzi, którzy wbrew przepisom mają czelność ratować życie niezgodnie z prawem!

Polityk stojący na straży dóbr naukowych - brzmi jeszcze dumniej... Kim tymczasem jest ów polityk? Ano 
zwolennikiem nauki, a właściwie chodzi nam o zwolennika nauki płynącej wprost z uniwersytetów sponsorowanych przez  firmy farmaceutyczne. Teoria spisku? No chyba nie...  Po korytarzach sejmowych krążą pogłoski, że ustawa ma swoją cenę... bagatela kilkanaście milionów i mamy to, co chcemy! Kto ma? Ten, którego na to stać. Zaraz, zaraz... czy ja sugeruję korupcję wśród polityków??NIEEE, gdzież bym śmiała!  To tylko fundusze, które firmy farmaceutyczne przekazują na przeróżne, szczytne cele: na kampanie społeczne, wbijające do głowy konieczność szczepień noworodków, na kampanie społeczne namawiające do badań mammograficznych (co w konsekwencji wróci pod postacią pacjentek z rakiem) i tak dalej... Moment, przecież miałam pisać o politykach w kontekście MM… dobra, zniosło mnie na bagna, ale już wracam.

Chodzi o to, że ze stanu dzisiejszej wiedzy wynika, że wiele leków farmakologicznych straci rację bytu, jak tylko będzie możliwość dokonania wyboru pomiędzy farmakologią a marihuaną.
Nie wierzycie? Zachęcam do poszperania w sieci... 

Polityk humanista - ooo, to dopiero brzmi dumnie. To ten polityk, który tak bardzo dba o pacjenta, że absolutnie nie pozwoli, aby jakikolwiek pacjent był narażony na NIESPRAWDZONĄ terapię! Bo jak można komuś podać marihuanę, nawet jeśli się ów nieszczęśnik zwija z bólu, a morfina nie działa? No jak można, skoro marihuana nie ma zrandomizowanych badań?

Panie polityku, a może jednak warto? Bo skoro można pomóc nie szkodząc… ? NIEEE! Nie warto! Bo przecież firma farmaceutyczna nie zrobiła badań! A jak firma nie zrobiła badań to znaczy, że marihuana nie leczy! Bo jakby leczyła to by firma badania zrobiła… Niestety nie jest to prawdą i oczywistością, ponieważ firmy farmaceutyczne badania robią z powodów również komercyjnych, a marysieńki nie da się przecież opatentować...
Upraszczam? Tak, oczywiście, że upraszczam, ale tak to właśnie wygląda w uproszczeniu, a na rozwinięcie niech każdy sam zada sobie trud.

Polityk Katolik - a raczej polityk pod wpływem instytucji kościelnej.  Nie wiem czy to brzmi dumnie... dla mnie raczej słabo. Kościół jednak wywiera ogromny wpływ na nasze życie, nawet jeśli nie jesteśmy katolikami. Polityk-katolik jednak biskupa słuchać musi, a ten zazwyczaj twierdzi, że cierpienie uszlachetnia. Zazwyczaj samego księdza ani polityka nie, bo oni to mają różne opcje bycia szlachetnymi.  Owieczka w stadzie jednak niechaj dba o zbawienie duszy i cierpi, ile wlezie! Wszak nieważne, że roślina przez samego Boga namaszczona i nawet w Biblii o niej piszą (katolicy często słabo Biblię czytają, to mogą o tym nie wiedzieć), ale przecież to też narkotyczna roślina, a narkotyki to GRZECH! Nic to, że legalne, farmaceutyczne narkotyki zabijają szybko i skutecznie… To przecież ma podłoże NAUKOWE.

Polityk wpływowy - to taki, co ma wpływy na czarnym rynku. Oj.... mafii w Polsce wszak nie ma... hm… jest jednak cała szara sfera, której legalizacja medycznej marihuany też nie w smak. Dzisiaj zdesperowany pacjent kupi olej czy susz choćby od dilera. A jak będzie mógł kupić w aptece, to kto dilerowi byt zapewni? W końcu  ZUSu on nie płaci... Toteż polityk bardzo dba, aby dilerzy byli potrzebni, bo co by się stało, jakby dilerzy zaczęli palić opony pod sejmem? Smród i wstyd! Obciach na całego! Interesy szarej strefy mogą być zagrożone, zatem polityk wpływowy bardzo dba o swoje wpływy i wypływy.

Pomięłam jakiegoś polityka? Z całą pewnością. Proszę o sugestie - dopiszemy do listy.

Tymczasem co pozostaje matce chorego dziecka? Bratu  cierpiącej siostry? Córce umierającej matki?

Otóż pozostaje nam albo walczyć o swoje prawa do godności i wyboru, albo zdychać w oczekiwaniu na cud przemiany umysłów polityków.

Pozostaje jeszcze pewna nadzieja... że polityk też człowiekiem zdaje się jest, zatem może go dopaść to samo! Politycy też miewają matki, żony, kochanki, dzieci z prawego i lewego łoża...  może jak zaczną chorować to sami się obudzą? 

Trochę  wyobraźnia mi popuściła... Polityk - empatyk. To pewnie mało realne, ale ja nadal jestem niepoprawną optymistką i nadal w cuda wierzę.











środa, 1 czerwca 2016

Dzień Dziecka :)











Kochane Dzieci :)

Dzisiaj jest Wasz dzień...choć codzienni być powinien.
Życzę Wam uśmiechu i radości, czasu, który Wam poświęcą dorośli i ogromu miłości.
Zdrowia życzę przede wszystkim i wytrwałości w radości :)
Bo nie ma nic cenniejszego niż Wasz uśmiech, Wasza radość, Wasze zdrowie i szczęście... Wasze i nasze z wami.

Drodzy dorośli... życzę Wam abyście umieli odszukać w sobie dziecko. Jego wrażliwość, prostolinijność i dziecięcy wigor.

Może niektórym z Was pomoże to w dostrzeżeniu problemów z jakimi  dzieci się zmagają a wy udajecie, że ich niema....?

Wy.. w zasadzie my..  ja też już z wieku dziecięcego wyrosłam ale do dzisiaj nie rozumiem ( jak dziecko ) dlaczego pewne sprawy są skomplikowane choć proste być powinny?

Czuję się jak dziecko we mgle  rozmawiając z  wami ( niby dorosłymi i poważnymi ) i nie umiem zrozumieć, że wy nie  umiecie zrozumieć, że dzieci jak są chore to rodzice chcą je leczyć i zrobią to za wszelką cenę i na przekór wszelkim paragrafom.

Nie umiem zrozumieć dlaczego komplikujecie rzeczy proste i zamiast szukać rozwiązań  zasłaniacie się procedurami?
Hm... może warto posłuchać dzieci bo one, nie skażone jeszcze są polityką, chęcią manipulacji i są naprawdę mądre... lepiej niż dorośli potrafią oddzielić dobro od zła, rzeczy słuszne od tych szkodliwych i mają otwarte serca na innych ludzi...

Dzień Dziecka jest dla dziecka...każdego.
Tego słabszego i chorego szczególnie bo te dzieci są niczym Herosi.  Pamiętajcie o tym  wielcy panowie i wielkie panie... ( włodarze nasi ), nie tylko w dniu dziecka ale każdego dnia, pamiętajcie szczególnie o tych dzieciach, którym  dzięki waszej  opieszałości, złej woli i "dorosłości" nie ma już wśród nas....