Zadzwoniła do mnie dzisiaj jedna pani...pani z telewizji. chciała się dopytać i przygotować z historii Maxa, Pytała o powody podawania MM i jakie są rezultaty. Rozmowa była miła i rzeczowa ale... uderzyło mnie jedno pytanie ( najprawdopodobniej zadane bez złych intencji ) ... Otóż jak wymieniłam po kolei co się z Maxiem dzieje na przestrzeni ostatnich miesięcy czyli:
- redukcja napadów do poziomu kilu napadów w tygodniu i to nie zawsze ( wcześniej od kilkuset do kilkunastu napadów dziennie )
- uśmiecha się
-płacze kiedy czegoś chce lub czegoś nie chce
- buduje napięcie centralne
- zaczyna siadać - potrafi kilkanaście sekund sam usiedzieć
- wyraża emocje poprzez mimikę twarzy
- rozpoznaje osoby, miejsca
- komunikuje podstawowe potrzeby ( głód, pragnienie)
- skupia uwagę na przedmiotach i dźwiękach
- nie dostaje garści leków
-dziecko które pomimo : sepsy, zakrzepicy, zapalenia płuc,zapalenia osierdzia, niewydolności krążeniowo - oddechowej, niewydolności pokarmowej, zakażenia piramidy kości skroniowej i rozwalonej w drobną kaszkę tarczycy - jest zdrowy jak rydz.
to pytanie brzmiało: tylko tyle? coś jeszcze?
No tak...w sumie to niby nic takiego ale... przed MM było tak:
- dziecko leżące
- targane wcześniej setkami, później dziesiątkami a w najlepszym czasie kilkunastoma napadami
-dziecko bez emocji
- dziecko nie komunikujące o jakichkolwiek potrzebach
- dziecko tak wiotkie, że lał się przez ręce jak "szmaciana laleczka"
- dziecko chorujące infekcyjnie kilka razy w roku ( szpital z powodu zapalenia krtani i duszności 2-3 razy w roku obowiązkowy )
No ok... może nie wszystko jest zasługą MM, pewnie wpływ ma mądra suplementacja, bioelektrody, pogoda ducha, wola życia, ect...ale to właśnie dzięki MM NIE MA NAPADÓW..a jak piorun nie grzmoci w zwoje to w końcu jest szansa na rozwój... Czy to tylko tyle?
Ta sytuacja uświadamia mi jak długa droga przed nami, jak wiele trzeba zmienić w świadomości społeczeństwa jak ciężką pracę trzeba wykonać aby uświadamiać, że medyczna marihuana daje AŻ tyle a nie TYLKO tyle...