Wróciliśmy dzisiaj z wizyty w holenderskim szpitalu w którym Max miał zrobione jednego dnia badanie EEG a drugiego odbyła się konsultacja u dr J.M Niermeijer w szpitalu Twee Staden w Tilburgu. Jestem do dzisiaj w szoku!! Zacznę od EEG.... oprócz standartowej czapeczki Maxiowi zostały podpięte dodatkowe elektrody... łącznie 8 . Na policzkach, za uszkami, 2 na czole i 2 na klatce piersiowej. Miś sobie leżał na mnie a ja na super wygodnym fotelu rodem z ekskluzywnego salonu SPA. Pokój badań w niczym nie przypominał szpitala, był kolorowy, zadbany, przestronny i dobrze klimatyzowany. Pani wykonująca badanie była sympatyczna, cierpliwa i spokojna:) samo badanie trwało grubo ponad godzinę, nikt nas nie popędzał i się nie niecierpliwił... Misiunio przeszedł wszystkie fazy... zasypianie, sen, wybudzenie, aktywność... zapis był naprawdę pełnowymiarowy :) Po badaniu zostaliśmy poinformowani, że wynik wraz z i opisem zostanie przekazany przed wizytą u pani doktor. To był dzień pierwszy....
Pozwólcie, że podzielę się wrażeniami z samego szpitala....
Na zdjęciu jest Max z Tomkiem ...Dzielnym tatą , który od początku wspiera naszą walkę o zdrowie i życie Maxia. Chłopaki są na tle powitalnej ściany i gustownej recepcji... wkoło zaś było tak jak na lotnisku w strefie wolnocłowej lub w eleganckim centrum handlowy,... Kilka barów, restauracje, kawiarenki, sklepy z przeróżnym asortymentem... naprawdę robi to fajne wrażenie...bynajmniej nie szpitalne...
Po badaniu pojechaliśmy na mały spacer uliczkami ślicznego holenderskiego miasteczka ( nazwy nie umiem nawet wypowiedzieć nie wspominam już o zapamiętaniu )
Po spacerze wróciliśmy do Bruchem - tam mieszka Alina z Tomkiem - dzielnym tatą - cudowni ludzie miszkający w cudownym domku :) atmosfera ich domu będzie zawsze mi bliska i na zawsze ją zpamiętam...z reszta o to nie trudno.. Cudni ludzie, którzy stworzyli cudny dom
W sumie nie wiedziałam na co się nastawiać... czego spodziewać.. nie chciałam się projektować bo bałam się rozczarowania...
Konsultacja rozpoczęła się o 13.30.... Przeżyłam szok !!
Ale po kolei.... Pani doktor zrobiła bardzo dokładny i szczegółowy wywiad... następnie bardzo dokładnie zbadała Maxia neurologicznie wraz ze świeceniem w oczka kilkoma latreczkami..( to pewnie jakieś skomplikowane urządzenia :D ), zbadała wcześniejsze zapisy EEG. Naturalnie w międzyczasie toczyła się bardzo rzeczowa rozmowa. Pytaliśmy o doświadczenia w zakresie leczenia dzieci MM - o rokowania, o dawkowanie, o dodatkowe badania... opowiadaliśmy z czym sie musieliśmy zmagać w Polsce i jak trudno leczyć u nas ludzi a dzieci zwłaszcza Medyczną Marihuaną.
Uzyskiwaliśmy tez odpowiedzi.. i tak... okazuje się, że Max jest w REWELACYJNEJ neurologicznie formie! Zapis EEG jest lepszy w stosunku do poprzedniego ( wykonany 27 kwietnia ) dowiedzieliśmy się, że nawet w Holandii leczenie dzieci MM jest w początkowej fazie bo dotychczas byli leczeni głównie dorośli pacjenci. Pani doktor co chwilę wpadała w zachwyt nad skutecznością terapii cannabisowej u Maxa... szczytem dla mnie było to, że przez blisko pół godziny opisywała i tłumaczyła nam zapis rezonansu magnetycznego głowy Misia... Odpowiadało wyczerpująco na każde nasze pytanie i co chwila wprawiała nas w zdumienie... Powiedziała, że Max MUSI mieć kontynuowana terapię cannabisem bo TYLKO ona mogła dać AZ takie rezultaty... dostaniemy od pani doktor specjalny glejt o konieczności stosowania długoterminowego leczenia MM. Pani doktor najbardziej nas rozczuliła pytaniem, czy damy jej 2 tygodnie czasu aby mogła przypadek Maxa omówić z jak najszerszym gronem kolegów neurologów ... Wszystko to po to aby zaproponować nam linię dalszego postępowania. Tak więc... za dwa tygodnie dostaniemy maila ( nie tylko my ale i nasz dr Bachański ) z wynikami konsultacji... wizyta trwała 2 godziny!!! ikt nas nie poganiał, ani razu nie odczuliśmy presji czasu i oczekujących na korytarzy innych pacjentów.. cała wizyta przebiegła w bardzo profesjonalnej ale i bardzo miłe i pełnej zrozumienia i empatii atmosferze.
na sam koniec pani doktor wybrała z naszego opasłego segregatora z dokumentacją medyczną cały plik zapisów EEG i wyników konsultacji, zaprowadziła nas do recepcji i zostaliśmy uprzejmie poproszeni o możliwość porobienia kopii ale aby nas nie narażać na stratę czasu ( plik naprawdę pokaźny ) pani recepcjonistka zapewniła nas, że jak tylko kopie zostaną zrobione oryginały wrócą do nas pocztą...
To my... tymczasem w holu gromadziło się już coraz więcej pacjentów ale nie było mowy o frustracji czy zrzędzeniu z powodu przedłużającego się czasu oczekiwania ponieważ szpital dba o swoich pacjentów na wiele sposobów...choćby częstując ich napojami zimnymi i gorącymi oraz drobnymi przekąskami ...
W szoku jestem, że tak można! pytanie dlaczego nie u nas?
Jestem zadowolona i mam pełna satysfakcje z leczenia Maxa, z decyzji dr Bachańskiego, który ciągle czuwa nad Maxiem, z wizyty w Holandii i z całej podróży.. to nic, że koszt jest ogromny prawie 800 euro za badania i wizytę plus koszt przejazdu , ect.... warto było, warto jest i będę kontynuowała naszą linie postępowania....
Za dwa tygodnie opiszę więcej ...
Fantastyczna relacja! Gratuluję uporu i osiągniętych celów terapeutycznych. Bardzo chciałbym posłuchać jak dr opisywała aktualny stan Maksa i jestem niezwykle zainteresowany ustaleniami dotyczącymi dalszego leczenia, mam wielką nadzieję ze podzielisz się z nami tymi informacjami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę jak najwiecej siły do dzialania :)
Oczywiście, że się podzielę :)
UsuńZa 800 euro i u nas się da.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dalsze etapy leczenia!
Niestety mam wrażenie, że nie o kasę tu idzie co raczej o standardy. 800 euro to ogromna kasa dla nas....ale tam pacjent nic nie płaci albo jeśli nawet zapłaci te 800 euro to go to nie rozkłada na łopatki... Za żadne jednak pieniądze w Polsce nie ma takiego podejścia do pacjenta. Ufam jednak, że to się zmieni :)
Usuńu nas tez tak jest
OdpowiedzUsuńTaaaak? a gdzie? może jeszcze nie dotarłam....?
UsuńU nas też tak jest???? Chyba w podziemiu... jak to mawia Jerzy Zięba. Bo ja też jakoś nie zauważyłam... A do podziemia nie jest chyba łatwo trafić..
UsuńMiasto zwiedzane to Kerkdriel.
OdpowiedzUsuńGratuluję Kochana i dziękuje za relacje, niesamowite przykłady, tylko się uczyć i naśladować:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Potrzebny lek na raka już jest, pisz do mnie NIE jest potrzebna hemoterapia rak jest uleczalny jak i inne choroby mój email 1zdrowiej@wp.pl
OdpowiedzUsuńPotrzebny lek na raka już jest, pisz do mnie NIE jest potrzebna hemoterapia rak jest uleczalny jak i inne choroby mój email 1zdrowiej@wp.pl
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuń