O Medycznej Marihuanie usłyszałam kiedyś... dawno w TV albo może w radio? nie pamiętam. Nie dotyczyło mnie to wtedy zatem usłyszałam i informacji nie przyswoiłam. Tak się przecież często dzieje, coś usłyszymy, coś zobaczymy ale o ile sprawa nas nie dotyka bezpośrednio to szybko robimy miejsce na kolejne informacje.
Kiedy Max miał niespełna siedem miesięcy zachorował na padaczkę nawet przez myśl mi nie przeszło, że jest coś takiego jak Medyczna Marihuana ( od teraz będę skrótem pisała - MM - OK? ).
Pozwoliłam a właściwie poddałam się nurtowi konwencjonalnych i mądrych form leczenia. Na początku poszedł steryd... po dwóch tygodniach okazało się, że nie działa...dziecko spuchło, jadło jak drwal ale napady było po kilkadziesiąt dziennie... Przy zespole Westa są to kat zwane napady skłonowo - zgięciowe. To nawet zabawnie wyglądało...taka czkawka z wytrzeszczem i wyrzutem rączek.. niestety mi nie było do śmiechu bo seria trwała 10-20-czasami 40 wyrzutów. Kilkanaście minut spokoju i znowu seria... Kolejnym lekiem był Sabril. To cudo to lek tak zwanej nowej generacji... Nie podobał mi się szczególnie bo jego działanie opiera się o produkcję kwasu GABA w mózgu a przecież osoby z zespołem Downa maja tego kwasu od cholery i to z przyrodzenia... zwróciłam nawet uwagę na ten szczegół ale niestety nie umiałam odpowiedzieć na pytanie pani doktor... zapytała :
- Kiedy pani zdążyła neurologię skończyć?
No cóż... nigdy jej nawet nie zaczęłam... położyłam uszy po sobie i pozwoliłam lekarzowi leczyć moje dziecko. Znasz ten scenariusz? Tobie też stawiano takie pytania?
Wydawało mi się, że kieruję sie prostą logiką, bo przecież na litość boską nawet leków najnowszej generacji nie testuje się na mniejszościach populacyjnych! niestety.... po 3 miesiącach terapii z Maxia stała się istotka pozbawiona odruchów bezwarunkowych.... Napady oczywiście nadal były cały czas.
Pamiętam taki dzień, kiedy nasza rehabilitantka chciała Maxia pobudzić do działania... to była rehabilitacja w basenie i prawie utopiła Misia!! wcale, wcale się nie bronił!... serce mi wtedy zamarło... wiedziałam już wtedy, że popełniłam błąd, jako matka zawiodłam, bo pozwoliłam lekarzowi czynić jego powinność....
Naturalnie nie był to błąd w sztuce, naturalnie to świetny lek, naturalnie kosztuje krocie , naturalnie jest refundowany, naturalnie....ale Max nie należał do kategorii "naturalnie" Bo Max jest w mniejszości , bo Max ma zespół Downa, bo Max ma inny metabolizm mózgu...ale naturalnie dałam się "zjeść" ....
Aby nie zanudzić Cię na "dzień dobry" ciąg dalszy opisze w kolejnej notce. Teraz idę pośmiać się z Misiuniem....
To oczywiście maleńki Misiunio:)
Jakie są koszty stosowania tej " Medycznej Marichuany" ? W jakiej postaci i w jakich dawkach przyjmuja ją Maxio ? Życzę dużo zdrowia i radości chociaż teraz już jej pewnie nie brakuje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMax aktualnie stosuje równolegle trzy preparaty... Bediol, Bedrocan i Canebe. bediol i Bedrocan jest w postaci suszu, który podajemy w postaci masełka. canebe to krople z CBD. Koszt bediolu i bedrocanu to 39 euro za 5 gr opakowanie, canebe do niedawna kupowałam za 127 euro za 30 ml ale teraz mamy możliwości zakupu za 20 euro.
OdpowiedzUsuńCudnie, że są tak odważne osoby jak Ty Doroto, które stosują alternatywne metody pomagania - w tym przypadku naszym milusińskim - Medycznej Marichuany oraz technologi Lifewave, którą stosujesz także z efektami. Jestem z Tobą:)!
OdpowiedzUsuńKrzysztof M
Jestem pelna podziwu. Odwaga, przywiazanie i milosc bija od Cb na kilometr. Zycze duzo zdrowka i rozwiazania wszystkich problemow. Bede pilnie sledzila :)
OdpowiedzUsuń