Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Przesłuchanie w Sądzie Lekarskim i coś o energii

Często  jestem pytana skąd czerpię energię…? pisałam już o tym  wiele razy…Max jest moją największą motywacją ale to tylko część prawdy….
Motywację czerpię z wizji…. mam wizję normalnego życia  w normalnych warunkach w normalnym kraju.
Moja motywacja bierze się z niezgody na ponurą rzeczywistość w której ludzkie życie jest ograbione z godności i to w świetle prawa !
Może mi ktoś zarzucić przesadę…. proszę bardzo niech zarzuca…mam swoje argumenty i postaram się je wyłożyć…
Mówi się o prawach człowieka do ochrony zdrowia i życia…- mówi o tym nasza Konstytucja w paragrafie 68 ( o ile mnie pamięć nie zawiodła ) …i co? i się TYLKO mówi…
Moje życie  zostało zdeterminowane walką o  normalność mojego dziecka…reszta to skutek uboczny.
Patrzę na słodka bzie Maxa i zastanawiam się co takiego powoduje, że procedury są ważniejsze niż  zdrowie i życie..
Oczywiście procedury są potrzebne.. nie jestem anty  wszelkim  regulacjom ale regulacje mają służyć ludziom a nie ludzie  regulacjom. Coś się w tym zakresie powywracało…
Zostałam wezwana do osobistego stawiennictwa w Sądzie Lekarskim…  Proceduralne próby uwalenia dr Bachańśkiego są rozgrywane na wielu płaszczyznach… może to i dobrze bo w końcu nie wszyscy i nie wszędzie są kumplami Syczewskiej…

16 grudnia stawię się na przesłuchaniu i całym sercem będę wspiera doktora.  Ufam ( oby nie naiwnie ), że sprawiedliwość i etyka lekarska weźmie górę.  Ta wiara w etykę i przyzwoitość też mnie  nakręca…  Podkopanie tej wiary zabiera mi energię… Ostatnio niestety częściej moja wiara kopa dostaje ale szczęściem  ta moja wiara jest  mocna i taka wypasiona..na tyle, że od kilku kopów nie pada na twarz…

Ok..  rozpisałam się ale to dlatego, że Max ma kryzys…w takich chwilach tylko  ta wiara trzyma mnie przy zmysłach …wiara, że w końcu będę leczyła Misia legalnie  i bezpiecznie …w sumie jestem na legalu ale możecie mi wierzyć…do dupy z takim legalem!!

Ze wzmożoną energią będę walczyła o normalność, godność, prawo wyboru….

Tak mi dzisiaj smutno…bo Miś jest smutny (








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz