Codzienne życie z epilepsją, Zespołem Downa, rodziną i medyczną marihuaną. Przemyślenia, doświadczenia, fakty i opinie. Miejsce, gdzie można zostawić kawałek wiedzy i kawałkiem wiedzy się poczęstować. Tu ładujemy sobie nawzajem baterie i robimy, co możemy (wspólnie), aby leczenie MM było legalne, ogólnodostępne i tanie.

sobota, 11 kwietnia 2015

To nie było złe CBD to byli źli lekarze!!

W wielkanocny poniedziałek  Maxowi się pogorszyło...a od kilku dni lecieliśmy na oparach CBD ....
Pogorszyło się na tyle, że  wezwałam pogotowie ...Max miał saturację 88:(
Lekarka z pogotowia stwierdziła  zapalenie płuc i zaleciła szpital.... nie dyskutowałam bo  z czym tu dyskutować?
Na izbie przyjęć w szpitalu kolejna lekarka potwierdziła zapalenie płuc...przyjęli nas na oddział. Już we wtorek  diagnoza została podważona a w zamian zapalenia płuc mieliśmy zapalenie krtani...dodam, że zarówno jedna jak i druga choroba przebiegała bezobjawowo..;(

Cały czas Maxa targały napady i to naprawdę paskudne napady.... byłam przekonana, że to kwestia CBD... skończyło się to dobre a inne były do bani...  Max drgał , badania były w normie  a ja nie spałam ani w dzień ani w nocy...Max z reszta również:( On do tego cierpiał a za cholerę nie było wiadomo co Mu dolega. Podejrzenie w jakimś momencie padło na tarczycę bo TSH  radykalnie spadło  ( 0,86 ) a fT4 podeszło w górę  ( 21,5 )  może to Hashimoto?

W środę zasugerowałam aby zbadać uszy Misia bo Misiunio zawsze z uszkami miał problemy... po kolejnej nie przespanej nocy i 60 napadach w czwartek rano odbyła się konsultacja laryngologiczna  a raczej jej jakaś  karykatura !!!!
Laryngolożka zajrzała Misiowi do noska - i stwierdziła ropny katar -  zajrzała do gardła i stwierdziła , że jest ostre !  MAX WCALE NIE MIAŁ ANI KATARU ANI  CHOREGO GARDŁA !!!!
 Szczytem jednak wszystkiego było badanie uszu.....  najpierw mnie opiórkowała, że w uszach jest woskowina  ale jak jej powiedziałam, że  jest bo Max ma  otwarte dreny i sama nie mogę wosku usuwać to powiedziała, że  nic nie widzi a na usunięcie woskowiny mam się umówić na kolejna wizytę !
Kolejny dzień i kolejna noc dramatu...Maxa targają tak straszne napady, że  wyć mi się chce... podajemy ogromne ilości CBD,  dochodzimy już do 1000 mg  i  mamy wrażenie , że nie działa!  co jest grane? CBD złe? ...ok, może i złe... Marek jedzie na Śląsk aby kupić  nowy olejek... Bediol i Bedracon na oparach... ( wcześniej zużyty )  co robić do  diabła!!?? co robić?
Relsed... trochę snu, nieco wytchnienia....ale  znowu zbliża się noc...z piątku na sobotę...
Max cierpi.. plącze tak rozpaczliwi, że nie mogę wytrzymać...serce mi krwawi...ale jestem bezsilna...:(  Mijają nocne godziny...ciągną się jak  guma do żucia...  Max cierpi... na przemian płacze i ma kolejny napad... czuję taka straszną bezsilność...tulę Go i głaskam... jest około 4 nad ranem... na policzku Misia wyczuwam coś.. jakby się coś przykleiło albo jakiś sutupek...
latarka w telefonie to fajne  urządzenie..daje światło natychmiast...
Zaświeciłam i o mało  szlag mnie nie trafił!!!
Max tak strasznie cierpiał  bo  ROPA WYLAŁA MU SIĘ Z UCHA!!! jak strasznie musiał  cierpieć,  co się musiało w główce dziać , jakie potworne boleści powoduje ciśnienie w uchu! jak dużo tej ropy musiało być skoro wypłynęła z Misia  struga pomimo zaczopowanego  woskiem uszka?????

Oczywiście w tym momencie zakończyło się cierpienie, zakończyły się napady ...

Miś przespał kilka godzin, żaden napad nie zakłócał Mu już odpoczynku...  nie bez znaczenia  jest to  duża dawka MM i nanoelektrody Life wave... bo od razu Mu je nakleiłam ...

Rano... podjęłam decyzję, że uciekamy z tego szpitala... jestem tak wściekle wściekła!  Konowałka a nie lekarka  naraziła moje dziecko na  męczarnie bo jej się nie chciała  dokładnie zbadać dziecka!!!

Jesteśmy w domku.. napadów brak.. marudzenie w zenicie,  uszko leczone i wentylowane, MM podawana w normalnych dawkach...
A CBD czy jest dobre czy złe...?  to już temat na osobną notkę bo mam swoje przemyślenia...
Tak czy owak  uchowaj nas Boże od  lekarzy bez  powołania i chęci pomocy już nie wspominając o braku profesjonalizmu.....





4 komentarze:

  1. Brak profesjonalizmu i podstaw analogicznego myślenia to norma. Do tego jeszcze to wywyzszanie sie i ponizanie pacjenta. Takie traktowanie z gory. Okropne...
    Zero wspolpracy, zero zrozumienia... Bardzo Ci wspolczuje bo wiem co przezywasz... Mam nadzieję, ze jednak nigdy nie zwątpisz w swoje racje. Moc pozdrowień dla Was. I duzo pozytywnej energii - Majka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi strasznie. Dzięki Bogu, już lepiej, ale... ale tak nie powinno być, by "nie chciało się" lekarce pacjenta zbadać. Niestety i moje dwa ostatnie kontakty z lekarką wyglądały podobnie. Co to się z nami ludźmi dzieje, że przestaliśmy już pomagać sobie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Poryczałam się jak bóbr, też mam dość szpitali, które nie leczą a przetrzymują dzieci bez potrzeby, by mieć pieniądze za ich pobyt(czasem przez kila dni nie ma badań za to wychodzimy z infekcją nabytą w szpit), przychodni z ponad 3 godzinnym oczekiwaniem na wizytę, podczas której wysłuchuję prywatne problemy lekarzy i traktowania z góry a to wszystko w cieniu cierpiącego dziecka. Oj jak bardzo rozumiem tę sytuację...

    OdpowiedzUsuń
  4. :( Ciężko czytać o cierpieniu Małego Krasnala ... Pani Doroto a może RSO ?

    OdpowiedzUsuń