No i  zagadka została
wyjaśniona. Nie zadawala mnie to 
rozwiązanie ale  zawsze lepiej
wiedzieć niż się domyślać i szukać 
przyczyn po omacku…
Cóż to za zagadka…?  Od
prawie 2 tygodniu Maxa targają napady…. Z nasileniem mniej więcej co drugi
dzień…  składaliśmy t o na karb pogody,
przesilenia wiosennego, zaćmienia słońca, niskiego ciśnienia,  wiatrów i huraganów ) a w końcu w zbyt małych
dawkach cannabisu…..
Tymczasem… Tymczasem dzisiaj Max  miał wyjątkowo senny dzień… spał tak długo,
że wzbudził tym moje zaniepokojenie…oczywiście nie od razu…  początkowo myślałam, że odsypia wczorajsze napady….
Po południu jednak 
kiedy Miś nadal senny niby  śpiąca
królewna  zaniepokoił mnie na tyle,
że  założyłam Mu na paluszka pulooxymetr…  i jakież było moje zdumienie i przerażenie
kiedy się okazało że saturacja jest TYLKO na poziomie 88 ! ( saturacja to
poziom natlenienia  organizmu czyli
innymi słowy  wydolność płuc )  Bez chwili zastanowienie zadzwoniłam na
pogotowie i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że sprawa jest naprawdę poważna
i  karetka przybyła błyskawicznie czyli
po 40 minutach..
Po wstępnym badaniu 
zapadła decyzja: szpital.
Przyjechaliśmy do szpitala w Oławie i tu  pediatra stwierdziła : ZAPALENIE PŁUC
Skłamałabym pisząc, że było to dla minie zdziwieniem…  nie zdziwiła mnie diagnoza ( spodziewałam się
jej  już po zbadaniu saturacji ) ale
zdumiał mnie  ogólny stan Maxa.  Pani doktor określiła, że to bezobjawowe
zapalenie płuc…  nie do wykrycia bez
badania osłuchowego i dodatkowych badań…
Wykonałam  kilka
telefonów tu i ówdzie ( do  ludzi, którzy
się na terapii cannabisowej znają ) i okazało się, że gdyby nie cannabis to Max
już dawno byłby rozsypany jak drobna kaszka… a cannabis podawany  jako lek przeciwpadaczkowy leczył i zapalenie
płuc….  Można się oczywiście  pokusić o polemikę  czy pomagał czy szkodził bo nie ujawnił
choroby… Ja jednak mam poczucie, że gdyby nie moja  nadgorliwość to  za kilka dni było by po chorobie i nawet
byśmy  niej nie wiedzieli…szukając tylko
przyczyny  wzmożonych napadów… 
Pogdybać sobie można - 
każdy niech  gdyba na własny
użytek.. my  tymczasem spędzimy kilka dni
w szpitalu, płucka Maxiowe  wnikliwie
pooglądamy i jako zdrowego rycerza do domu zabierzemy J
Gwoli ciekawostki dodam, że Miś  już po 
otrzymaniu pierwszej dawki antybiotyku już nie zaliczył napadu… czyli
jak cannabis nie musi się rozdrabniać na 
walkę z kilkoma chorobami to 
rewelacyjne zwalcza padaczkę . Może to mało naukowe  wytłumaczenie ale na mój i Maxa użytek zupełnie
wystarczające J
Jeszcze większą ciekawostką dropsa jest  to, że  rano czyli we wtorek  grono naszych doktorów zgodnie orzekło, że  płuca Maxia są czyste :D
 
 
Niesamowite, miała Pani intuicję z tym zwiekszonym dawkowaniem:) Oby teraz wszystko sie ułożyło i szybko wychodzcie "na wolność":)
OdpowiedzUsuń