Wczoraj był Światowy Dzień Zespołu Downa.... mam mieszane uczucia w takie dni... Z jednej strony pokazują zdrowej części społeczeństwa , że takie osoby są w śród nas a z drugiej martwi mnie to, że w ogóle trzeba to robić.
Mamy coś dziwnego w sobie skoro aż tak trzeba akcentować istnienie innych ludzi. Gdzieś ciągle i bardzo brakuje nam otwartości, akceptacji a często tolerancji... Świat jest pełen różnorodności..są ludzie wysocy, niscy, są bruneci, blondyni czy rudzi...są zezowaci i z wielkimi nosami ale co to tak naprawdę oznacza? czy człowiek musi i może być postrzegany przez pryzmat swojego wyglądu czy schorzenia?
Chorób jest coraz więcej a tolerancji czy zrozumienia jakoś tak znów nie przybywa....ciekawe dlaczego?
Kiedyś w rozmowie pewien pan powiedział, że nie wyglądam na matkę chłopca z Zespołem Downa... zreflektował się dopiero kiedy zapytałam jak taka matka powinna wyglądać?
Czy z powodu epilepsji jest gorszy? Czy zespól Downa powoduje, że mniej Go kochany? ależ skąd!! ależ skąd!!! Bez wątpienia jest inny, bardziej wymagający ale nie mniej kochany:)
W sumie może jednak dobrze, że są takie dni? budujmy tą świadomość odmienności i nośmy częściej dwie różne skarpetki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz